Minął tydzień. Cholernie długi tydzień od naszego rozstania. Do tego wszystkiego doszły jeszcze poranne mdłości. Jest jak w bajce, ale tej bez happy end'u. Nie mam swojego księcia na białym koniu. Jestem brzemienną księżniczką. Ze złamanym sercem. Która już nigdy nie znajdzie miłości.
Jestem sama... Z tym czymś.
Nie chcę go, a może jej. Nie wiem. Wolę być sama, niż z tym czymś.
Spojrzałam na swój brzuch. Jest już troszkę większy. Nabiera kształtów. Specjalnie zmieniłam swój styl ubierania. Póki co nie mam zamiaru dzielić się ze wszystkimi wiadomością o ciąży.
Nawet moi rodzice nie wiedzą, że za kilka miesięcy zostaną dziadkami. Powiem im. W odpowiednim czasie. Gdy będę gotowa. Cicho westchnęłam i upiłam kolejny łyk wody.
- Lepiej?
Spojrzałam na Christophera. Uśmiechnęłam się krzywo.
- Dupek mnie popamięta.
- Dziękuję za to wszystko. Obiecuję ci, że długo nie będę siedzieć tutaj.
- Możesz pomieszkać tu jak długo zechcesz. - Uśmiechnął się.
- Masz swoje własne życie... I problemy. Poza tym masz syna.
- Wiem. - Zaśmiał się. - Tim jest u mnie tylko we wtorki i piątki, nie będziesz nam przeszkadzać.
- Tak czy siak dziękuję. - Przytuliłam się do niego. - To wiele dla mnie znaczy.
- Jesteśmy przyjaciółmi.
- Tak. Masz racje.
- Musisz o siebie dbać. - Szepnął. - Teraz to nie tylko o Ciebie chodzi.
- Tak, wiem. - Oparłam głowę o jego ramie. - Szczerze? Gdybym mogła, to usunęłabym to coś. Jednak nie mogę, mam związane ręce. Nie wiem, może z czasem się przyzwyczaję, ale póki co nie umiem.
- Violetta, nie mów tak. - Westchnął. - Dziecko to cudowna sprawa.
- Gdybym była z mężczyzną, który mnie kocha i szanuje, zaakceptowałbym ciążę. Ale z Leonem? - Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. - Nie, to niemożliwe. Obiecał mi, że nigdy mnie nie uderzy, a tymczasem co? Zrobił to.
- Violetta, wierzę, że cokolwiek by nie było pokochasz to dziecko.
Pokocham? Nie.
- Gdybym tylko miała z kim je pokochać. - Odpowiedziałam po chwili ciszej.
- Violetta, jest wiele samotnych mam, które dają sobie radę. - Mrugnął do mnie. - Poradzisz sobie sama z dzieckiem. Przecież masz mnie, rodziców i przyjaciół.
- Brakuje mi jednak kogoś, kto zajmie miejsce Leona.
- W jakim sensie? Chłopaka czy ojca dla dziecka?
- I to i to.
- Leon zawsze marzył o dziecku, ale od czasu kiedy Cię zbił nie zasługuje na nie.
- Przed krótki czas myślałam, że to ten odpowiedni. Jednak mężczyzna, który kocha, nie bije kobiety.
- Leon jest specyficzny człowiekiem. Pewnie nie powiedział Ci o swoim zamiłowaniem do BDSM.
- BDSM? - Spytałam zdziwiona.
- BDSM. - Powtórzył.
- Co to?
- Pieprzone życie.
- Cały Leon jest popieprzony.
- Możliwe.
- Co to jest BDSM? Proszę, powiedz mi.
- Uległość i dominacja. Związywanie i biczowanie.
- Doświadczyłam uległości, związywania i dominacji. Zamiast biczowania było co innego.
- To jest praktycznie to samo.
Ma racje. Bicie, czy biczowanie. To praktycznie to samo. Niczym się nie różni.
- Masakra. - Szepnęłam i upiłam łyk wody.
- To jego życie.
- A ja kogoś takiego pokochałam. - Szepnęłam ze łzami.
- Violetta.
Pokręciłam przecząco głową i skuliłam się.
- Ej, jesteś silna.
Nie jestem. Może tak ci się wydaje, jednak prawda jest zupełnie inna. Nie. Ja jestem krucha. I delikatna. Ze zniszczonym sercem. Starłam prawą ręką łzy. Moje życie jest do dupy. Adam miał rację. Nikogo nie znajdę. Był tym jedynym.
- Jestem beznadziejna. - Szepnęłam.
- Nawet tak nie mów.
- Taka jest prawda. - Spojrzałam na niego. - Wyobrażasz sobie mnie z dzieckiem na rękach? Ja jakoś tego nie widzę.
Głośno westchnął. Załamana złapałam się za głowę.
Pieprzone mdłości. Cholerna praca. Mam tego wszystkiego już dosyć. To już trzeci dzień zmagania się z tym. Masakra. Nie wyobrażam sobie tego, jak wytrzymam z wymiotami. Niektóre kobiety mają je nawet do szóstego miesiąca. Mam nadzieje, że tak nie będzie ze mną. Prędzej umrę.
W sumie nic mnie już nie trzyma na tym świecie, w każdej chwili mogę odejść.
straciłam.
Spojrzałam po raz kolejny na zdjęcie USG, próbując oswoić się z tym wszystkim. Jestem w ciąży, będę samotną matką. Teoretycznie mam rodzinę, która mogłaby mi pomóc. Ale, no właśnie ale. Na tatę nie mogę liczyć. Jedynie na mamę. On mnie nienawidzi. Nie zdziwię się jak zostawi mnie w potrzebie. Taki jest w końcu German Castillo. Pieprzony facet.
Położyłam zdjęcie na biurku. Muszę się uspokoić. Stres źle wpływa na mnie i na dziecko. Dziecko. Dziecko. Dam radę, jestem silną kobietą. O nie, znowu. Wstałam szybko z krzesła. Cholera, nienawidzę tych mdłości! Zabiją mnie. Pobiegłam do łazienki.
Minęłam Noaha w drodze do tego pomieszczenia. Nie miałam ochoty mu się z tego tłumaczyć. Musiałam jak najszybciej dobiec do łazienki. Szpilki mi w tym utrudniają.No cóż. Muszę się z nimi uporać. O tak, nareszcie!
Wbiegłam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi. I, powtórka. Zwariuję. Co to dziecko ze mną robi?! Monstrum.
Kiedy w końcu skończyłam, odetchnęłam z ulgą. Na reszcie. Koniec dramatu.
Poprawiłam włosy. Okej, mogę wracać do pracy. Wyszłam z łazienki. Mijałam korytarzem swoich pracowników, którzy patrzyli na mnie zatroskanym wzrokiem. Nie wiedzą, ale domyślają się. Nic już na to nie poradzę. Widzą to po mnie. Spojrzałam na Graves'a, który spojrzał na mnie zatroskanym wzrokiem.
- Co... - Nie dałam mu skończyć.
- Nie mam czasu.
- Proszę.
Pokręciłam głową i weszłam do swojego gabinetu. Słyszałam jego ciche przeklinanie pod nosem. Nie przejęłam się tym. Zamknęłam za sobą drzwi i zamarłam. Verdas. Co on tutaj robi? Jakim cudem dostał się do środka? Zabroniłam ochronie wpuszczać go tu! Rzuciłam mu wkurzone spojrzenie.
- Co ty tutaj robisz? - Spytałam wściekła i podeszłam szybko do biurka.
- Jesteś w ciąży.
- Nie jestem w ciąży. - Skłamałam.
- Nie wclae. - Zakpił. - A to USG to tylko iluminaci Ci podrzucili.
- To USG to tylko i wyłącznie moja prywatna sprawa. - Wzięłam z jego rąk zdjęcie. - Wynoś się. - Syknęłam przez zęby.
- Jestem ojcem.
- Ojcem jest zupełnie inny mężczyzna, nie ty.
- Nie kłam.
- Mówię prawdę. Nie jesteś ojcem tego dziecka, a teraz wynoś się stąd.
- Jak nie jestem jak jestem.
Pokręciłam przecząco głową i usiadłam w fotelu.
- Wiem o tym.
- A ja wiem lepiej z kim sypiałam, więc daruj sobie bawienie się w Sherlocka Holmesa.
- A ja wiem, ze byliśmy razem.
- No właśnie, byliśmy. Teraz nie jesteśmy i mam gdzieś ciebie, twoją całą rodzinę i firmę. - Rzuciłam zdjęciami USG o biurko. - Mam masę rzeczy do zrobienia, wynoś się stąd i zabieraj to swoje BDSM.
Zmarł. Ha, mam go!
- I co? Zaskoczony?
- Skąd wiesz o BDSM?
- Nie twoja sprawa.
- Owszem, moja.
- Nie twoja. A teraz wyjdź stad.
- Moja.
Pokręciłam przecząco głową.
- Jak nie jak, kurwa tak. Pieprzyłem Cię jak miałaś okres!
- A nie pomyślałeś o tym, że przespałam się z kimś innym zanim zjawiłeś się w Paryżu?! - Zaczęłam zmyślać na szybko, aby jakoś uratować sytuacje. - Aby zajść w ciąże niekoniecznie trzeba uprawiać seks podczas okresu.
- Nie zdradziłabyś mnie.
- Nie umiem być wierna. Mówiłam ci o tym.
- Dla mnie byłaś.
Uśmiechnęłam się chytrze w jego stronę. I tu mam cię debilu. Przynajmniej tak mogę cię odsunąć jeszcze bardziej od siebie. I, od dziecka. Którego nigdy nie poznasz.
- A teraz wynoś się stąd.
- Jesteś dziwką.
- Tak, powiedz to, uderz mnie jeszcze raz i spadaj stąd.
- Jeszcze brakuje, że jesteś w ciąży. Ha, gdzie je wychowasz? A nie!
- O mnie się nie martw. A teraz spadaj.
- Wiedz jedno. Wstał. Podszedł do mnie. - Nie pozwolę Ci zniszczyć mojego dziecka.
- Wiedz jedno. - Spojrzałam mu w oczy. - To nie jest twoje dziecko i moge sobie z nim robić co tylko chce.
- Jeszcze zobaczymy.
Odwróciłam wzrok w druga stronę. Wyszedł. Odetchnęłam z ulgą.
- Widzisz perełko, tatuś nas zostawił.
Perełko? Co się ze mną dzieje? Zmieniam się? Ciąża mnie zmienia. Na lepsze? Raczej tak. To dobrze? Tak. Miło.
- Zmieniasz mnie. - Szepnęłam.
Kocham Cię? Chyba tak. Wychowam je. Sama. Dam radę.
Od autorek: Dum, dum, dum. Christopher. Violetta. Leon. Perełka. Taki szybki skrócik rozdziału. Wybaczcie, ale mam głowę 200/200 i nie mam pojęcia co napisać w notce :((
min. 50 komentarzy -> next
Nath i xAdusiax :*
sheila
OdpowiedzUsuńCzemu żadna z was nie zabije mnie za nie komentowanie? 😒
UsuńJa to bym się już dawno załatwiła.. ;;
Ale nie ma użalania się nad sobą, cnie?:( Wgl to przepraszam za jakość komentarza, piszę z telefonu, dalej jestem bez laptopa [*] Nie wiecie, jaki to ból. :(
I z góry przepraszam za błędy. ^^ Mój telefon świruje, a nie wiem, jak przestawić język i wgl. xD
Rozdział jak zwykle super. ❤ W końcu nadrobiłam poprzednie, a nie, przeleciała wzrokiem jak ostatnio mi się to zdarzało. XD
V jest w ciąży. Ja pintole, tego się nie spodziewałam.. A tu taka niespodzianka.
Co do Verdasa - kompletnie się po nim tego spodziewałam. -.- Pajac jeden.. Ja bym go tylko spotkała na jej miejscu. ^^ Skurwysyn nie miałby szansy nawet się odezwać. Ochrona wzmocniona o 100% xDD
Ej, w sumie to nie rozumiem jednego. Czemu ona mieszka u tego całego Christophera, czy jak mu tam było, a nie u siebie? W sumie, rozumiem, może się bać Verdasa, ale halo ;D Jest właścicielką apple, hajs wypływa jej z portfela, a ona zatrzymuje się u kumpla? XD
Na jej miejscu wybrałabym się na Malediwy, póki nie zatoną, lol. A tak serio, jakiś hotel, czy nawet miejsce zamieszkania może zmienić:( Ale mniejsza, wiem, że pintolę bez sensu. XD
Ciekawi mnie, jak to wszystko się ułoży. I co z Verdasem. I przede wszystkim, co z dzieckiem. Mam nadzieję, że nie poroni, a tym bardziej nie usunie. Trzymam za nią kciuki. ;)
Za tego dupka, Verdasa, też. Pomimo tego, jakim jest frajerem, trzymać za niego kciuki, by zmądrzał. Pajac jeden..
No nic. Czekam na kolejną perełkę. ;)
Nie mogę się doczekać:) Ciekawią mnie dalsze losy V, jak już wspominałam.
Do następnego rozdziału. ❤
Pogody wam życzę. ;)
Pozdrawiam. ;)
Sheila. :*
Zajmuje!
OdpowiedzUsuńOki, a więc jestem :D
UsuńRozdział genialny <33 Zresztą jak zwykle :*
Kurde, jak Verdas mnie wkurza. Bije ją i wyzywa od dziwek, dupek -,- Niby tak ją kocha, a zachowuje się jak by było zupełnie na odwrót. Palant!
V się dowiedziała o BDSM :OO
Nie wiem czemu się tak tym zdziwiła skoro jak były seksy to ją związywał i te sprawy XDD
León wpadł do jej gabinetu i się zaczęli kłócić ://
Kurde, on zamiast ją przeprosić to jeszcze ją wyzywa od dziwek... Po prostu brak mi słów. Nie będę przeklinać. Obiecałam sobie, że przestane :D I mi nie wychodzi :<<
Perełko, słodkie *.*
Dziecko ją zmienia, może częściej będzie się SZCZERZE uśmiechała i w ogóle stanie się zupełnie inna dzięki niemu :)
Tylko ja chce Leonette. Ale nie tak od razu. L niech się postara i porządnie ją przeprosi. Tak, żeby V się popłakała ze wzruszenia (takie moje fantazje tam pfff...) :D
Kończę ten na maksa bezsensowny komentarz :>>
Czekam z niecierpliwością na next'a! :**
PS: Nie wierzę, że jestem znowu druga!!! <33
PS 2: Przepraszam, że nie wróciłam pod poprzednim ://
+ zapraszam do siebie! :33
Candice.
Moje
OdpowiedzUsuńMoje ♥
OdpowiedzUsuńmoje
OdpowiedzUsuńMine
OdpowiedzUsuńWspaniały
OdpowiedzUsuńNiezłe z tą pererłką! :)
OdpowiedzUsuńLeoś troskliwy tatuś heh
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAle troskliwy tatuś.Ale ciąża zmienia człowieka. Hii
OdpowiedzUsuńPozdrawiam znad morza gdzie mieszkam!
Cysia
Moje!
OdpowiedzUsuńPerełka? Jakie to słodkie 😉😘💋💋
OdpowiedzUsuńPerełkoo, będzie z tobą ciężko.
OdpowiedzUsuńsuperr rozdział.
Czekam na następny
Ajajajajaaajj! !! Rozdział genialny! !! Leonek się dowiedział o ciąży Violki. Przy okazji nazwał ją dziwka. No super nie ma co. Kocha ja a od dziwek wyzywa.hah. Violka wychowania sama dziecko? ? Nie sądzę. Heh. Violka się zmienia pod wpływem ciąży. Perełka. Ojjj !! Czekam na next :-) Pozdrawiam Pati :) :* Buziaczki :* ❤ ❤
OdpowiedzUsuńPerełko ^__^
OdpowiedzUsuńAle Verdas masz wpierdol ale on ją kocha tak???
Jesteś dziwką nie no dobra jak byto mówił tak wcześniejszych to okej ale po tym jak byli razem
A oni wogóle będą razem czy nie???
Pozdrawiam :*
Zajmuje ;*
OdpowiedzUsuńL xD
Moje
OdpowiedzUsuńJestem :)
UsuńRozdział jak zwykle cudowny *.*
Biedna Vilu, sama z dzieckiem :(
Dobrze że ma Christophera który jej pomógł ;)
Prawdziwy przyjaciel!
Mam nadzieje że Violka sie opamięta i pokocha to dziecko.
Perełko, jak uroczo <3
Dziś krótko, bo się spieszę.
Czekam na next.
http://leonetta-para-siempre.blogspot.com/
Christopher nie Christian ^^ :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
Wika wróci ^-^
OdpowiedzUsuńCudowny *-*
UsuńWiem nie popisałam się
Idiotka ze mnie ;/
Super rozdział
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńBoże kocham twoje rozdziały.
OdpowiedzUsuńLeon to debil że nie walczy o Vilu.
Mimo że jest takim frajerem to chciałbym aby byli happy ❤
Życzę weny i już nie mogę się doczekać next'a
Super rozdział ;-)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;-)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;-)
OdpowiedzUsuńMiota mną tyle emocji! V się zmienia przez dziecko, chce je wychować, kocha je. Głupi głupek pan Verdas -,- żal mi go..
OdpowiedzUsuńDupek jeden! No kurde tak chciał mieć z nią dziecko a teraz co?!
W ogóle po jaką cholerę on ją uderzył?!
Bo co?!
Bo miała humorki w ciąży?!
On mówił, że ją kocha, a teraz co?? Bo będzie musiał obejść się bez seksu przez 9 miesięcy?
A i jeszcze znowu ten Chris.. Nie lubię go, boję się ze wszystko schrzani.
Leon teraz powinien przyjść do V i ją na kolanach błagać o wybaczenie.
Nie wiem, zaprosić ją gdzieś na jakąś kolacje, wyjazd, cokolwiek !
Pff.. Ci faceci...
Dobra uspokój się... XDDD Pozdrawiam, czekam na next! Buziak!
O maaaatkooooooo! Ale się porobiło! :o
OdpowiedzUsuńVioletta w ciąży, agresywny Leon i pomocny Christopher. No nieźle :D
Leon przegina, znowu. Jak można uderzyć kobiete?! Nie, to dla mnie niepojęte.
Nie zasługuje na Vilu. Lepiej będzie, jeśli na razie da sobie spokój z mężczyznami i skupi się na dziecku. Z resztą jak dla mnie ona i Leon nie powinni się ponownie schodzić. Zapewne znowu podniesie na nią rękę. Facet który uderzył kobiete nie jest facetem.
Eh, ona i tak pewnie mu wybaczy. Powinna puść po rozum do głowy. W tym wypadku niech kieruje się rozumem, nie sercem. Verdas'a NIC nie usprawiedliwia.
Tak, lubie Leonette. W tym jednak wypadku twierdze, że V powinna trzymać się z daleka od L.
Rozdział jest cudowny, jak każdy inny. Mam nadzieje, że następny pojawi się niebawem. :)
Buziaczki,
Nancy :*
Cudowny!
OdpowiedzUsuńJestem już tylko tak troszkę spóźniona ale przeczytałam i bardzo mi się rozdział podobał ;) Tak jakoś szybko go przeczytałam i szybko się skończył no :/ Violetta zaczyna zmieniać się przez dziecko :3 Taka jej perełka. Dowiedział się O.O Szczerze? Liczyłam na inną reakcję mógł chociaż okazać to że sie troche cieszy a ona też zaczęła zaprzeczać! Boże eh :( Mam nadzieję że dalej się coś zmieni i będzie coraz lepiej no ;) Czekam na kolejny rozdział ;*
Kocham Was <333
Super rozdział :))
OdpowiedzUsuńNiezbyt mam pomysł i chec na komentarz :/
Fajnie, że Chris jej pomaga, ale niech zaraz się w nim nie zakocha -,-
Leon przecina znowu -,-
Po co on tam?!
Już się popisał, wystarczy -,-
Sadze dokaldnie tak samo jak Nancy ;-;
Czekam :*
Po prostu kocham! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńCudo! Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńKrótkie ale wciągające :)
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńV musi dać radę!
A Verdas jeszcze wróci z podkulonym ogonem, no w końccu to historia leonetty co nie?
V zaczyna darzyć miłością do Perełki?
Mmmm ciekawe.
V nie ładnie kłamać Leona!
Kurde ale się porobiło.
Chcę zgody!
Czekam grzecznie na next.
Pozdrawiam.
Weny.
♥
Cudowny :**
OdpowiedzUsuńCuudo ;-*
OdpowiedzUsuńJebany Verdas myślałam że potoczy to sie inaczej..
OdpowiedzUsuńViolka lubi dziecko XDD
Czekam na next bardzo niecierpliwie ;*
Xoxo
Błagam was niech t teraz viola o niej walczy on nie chciał no popełnił błąd ale chce to naprawić a ona jak zwykle prooosze
OdpowiedzUsuńBoski rozdział! Kocham Wasz blog. Zapraszam do mnie i liczę na szybki next. I ja chce znowu Leonette. A i jeszcze to Perełko pp prostu cudo. Besos :-*
OdpowiedzUsuńKate
Jedno co potrafię wypowiedzieć to : WOW!
OdpowiedzUsuńJestem tutaj przez przypadek i jestem pod ogromnym wrażeniem.
Na początku kiedy zobaczyłam nagłówek z Violettą pomyślałam ,, ygh znowu ona...'' ale ze względu na to, że nagłówek jest naprawdę śliczny i jeszcze napis : love me like u do spojrzałam na bohaterów. Wydali mi się oni okey..
Myślałam, że to opowiadanie będzie jak zwykle o słodkiej Violettcie, która jest zakochana w chłopaku i posiada wielkie marzenia. Jednak kiedy przeczytałam ten oto rozdział zmieniłam całkowicie moje zdanie.
Natrafiłam (w końcu) na bardzo dobre i CIEKAWE opowiadanie gdzie w rolach głównych jest Martina.
Naprawdę jest pod ogromnym wrażeniem, dobrze piszesz i fabuła jest również ciekawa.
Życzę Ci powodzenia w pisaniu i mam nadzieję, że zajrzysz do mnie.
Oczywiście po takim komentarzu dodaje ten blog do mojej listy :)
pozdrawiam xxx
Cudowny.
OdpowiedzUsuńGdybym zaczęła wyżywać się na tym dupku już dawno nie było by mnie na blogerze... Biedna Viola...Dupek Verdas...Pieprzony okres xD...Pieprzona cipa Verdas!!!KUFFA DAJCIE MELISE!
OdpowiedzUsuńViluś się zmienia xd. Czekam na next
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowego bloga!
OdpowiedzUsuńProlog jest ;*
http://called-out-your-name-leonetta.blogspot.com
PS Przepraszam za spam ;3
PS 2 Ja tu wrócę :D
Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńŚwietny!!!
OdpowiedzUsuńRozdział mega!!
León się dowiedział!!
Jakoś pasuje mi Violetta jako samotna matka.
Dziwnie nie?
Rewelka jest, cudo normalnie!
Perełka tak,ktoś się przekonuje do dziecka!!
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
Jak czytałam to aż mi się łza w Oku zakręciła. Nie wierze że dopiero teraz znalazłam wasz blog. 5 godzin zajęło mi czytanie tych 20 rozdziałów. Może to dlatego że zbytnio się zaangażowałam emocjonalnie? xD no nic rozdział wspaniały i nie mogę doczekac się 21! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~ Niebo
boski
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział<3
OdpowiedzUsuńWow violetta nazwała swoje dzieki perełka
Szkoda tylko ze nie ma leonetty;)
Czekam na nexta
Świetny rozdział. Uuu Leon się dowiedział. Będzie się działo. Pozdrawiam ;) czekam na next.
OdpowiedzUsuńOto jaa *-*
OdpowiedzUsuńBędzie dziś nowy rozdział? :)
OdpowiedzUsuńJutro wieczorem :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKiedy rozdział?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper kiedy następny rozdział
OdpowiedzUsuńCzekam na next i macie w przyszłości zamiar zrobić konek? Np. Na OS? Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńKate