piątek, 14 sierpnia 2015

23.Monstrum



Pozostały dwa dni do ślubu mojej przyjaciółki, a  ja wciąż nie mam sukienki. Tak. Inteligentna Violetta Castillo zawsze pozostawia wszystko na ostatnią chwilę. W dodatku mój brzuch ciągle rośnie.
Nie jestem zbytnio zadowolona z tego powodu.
Chociaż myśl o dziecku mnie pociesza. Będę miała swoją malutką perełkę. Albo księcia. Tak czy siak nikt mi nie zabierze tego dziecka. Jest moje i tylko moje.  Nazwisko Castillo będzie o tym świadczyć.
Przemierzałam ulicami Los Angeles, w stronę swojego ulubionego sklepu z sukniami wieczorowymi.  Ciekawe czy w jakąś się zmieszczę. Mam nadzieję, że tak.  Nie przeżyłabym innego zdania. Może być luźna, ważne, aby nie podkreślała za bardzo mojego ciężarnego brzucha.
W dalszym ciągu nie powiedziałam rodzicom. Mam zamiar to w końcu zrobić w najbliższym czasie.
Muszą wiedzieć. Nie wyobrażam sobie tego, jeżeli dowiedzieli by się wszystkiego od tabloidów.
Znienawidziliby mnie. Przede wszystkim mój tata.  Który i tak mnie nie kocha.
Zdjęłam okulary przeciwsłoneczne przed wejściem do lokalu.  Czas zakupów. Od razu podeszła do mnie ekspedientka, którą kojarzę. Leigh. Przywitała mnie swoim promiennym uśmiechem.



- W czymś mogę pomóc.
- Szukam sukienki na ślub. Nie zbyt obcisła, luźna.
Pokiwała entuzjastycznie głową.
- Jakiś konkretny kolor?
- Nie czarny.
- Jasne czy ciemne kolory?
- Jasne. Och i jeszcze jedno. - Zatrzymałam ją nagle. - Mogłabyś mi przynieść wodę? Wiem, że zazwyczaj robisz mi kawę, ale teraz - jestem kurde w ciąży i nie mogę - jest straszny upał.
- Jasne. - Pokiwała głową. - Gazowana czy nie?
- Nie.
- Rozumiem. Prosze poczekać, zaraz przyniosę.
Przytaknęłam delikatnie i usiadłam na sofie. Cicho westchnęłam.
Jestem zmęczona. A to dopiero początek poszukiwań. Cholera. Wiem, że musze to wszystko załatwić dzisiaj. Jutro nie mam czasu na takie rzeczy. Jej wieczór panieński. Muszę sie na nim pojawić.
Picie nie wchodzi w rachubę. Jak ja wytłumaczę to Lu? Może powiem, że się gorzej czuje? Znienawidzi mnie. Pozostaje powiedzenie prawdy.
Nie wiem czy powinnam. To moja przyjaciółka. Powinnam. Zrozumie mnie. Spojrzałam na Leigh, która wróciła ze szklanką napełnioną wodą mineralną.
- Proszę.
- Dzięki. - Odpowiedziałam i wzięłam od niej szklankę.
Pomocna babka. Upiłam łyk. O tak, tego mi było trzeba. Woda niegazowana z kostkami lodu.

***

Sałatka dziś odpada. Muszę wziąć coś bardziej sycącego. Jestem strasznie głodna. Może jakieś danie makaronowe mnie zadowoli? Przez Chloe - albo Simona - odrzucam ulubione dania.
No trudno. Muszę się poświęcić. To tylko kilka miesięcy w moim łonie. Potem będzie już tylko lepiej.
Moje kruszynka będzie na świecie, razem ze mną. Położyłam prawą rękę na swoim brzuchu i cicho westchnęłam. Chyba zdecyduje się jednak na danie makaronowe. Tylko jakie? Tradycja? Spaghetti? Carbonara! O tak! Tego mi trzeba.
Zawołałam kelnera i złożyłam swoje zamówienie. Z wielkim uśmiechem na twarzy oddalił się. Wywróciłam oczami. Violetta Castillo. Moja obecność tutaj budzi wrażenie.
Pieprzona szefowa. Spojrzałam na wyświetlacz. Ten czas tak szybko zleciał mi w sklepie. Szczerze? Nie sądziłam, że uda mi się coś wybrać na ślub Ferro.  Aż w końcu, jak grom z jasnego nieba nadeszła biała sukienka. Od razu mi się spodobała.   Idealnie na mnie pasuje.
Spełnia moje wszystkie oczekiwania Jest kobieca, seksowna, a zarazem zakrywa brzuszek.
- Violetta. - Ten cudowny baryton.
Cicho westchnęłam i podniosłam głowę do góry.
- Proszę, porozmawiajmy.
Niby o czym? O naszym związku, który już nie istnieje?  Dosiadł się do mnie. Spojrzałam szybko na jego ubiór. Był ubrany w szary garnitur bez krawatu, z odpiętym kołnierzykiem białej koszuli. Jego oczy lśniły.  Nie tak jak zawsze. To nie jest ten blask. Brakuje mu czegoś. Elementu jego życia. Wiem o tym. Czyżby chodziło o mnie?
- Daj mi chwilę. - Szepnął w moją stronę.
Chwilę? Jaką znowu chwilę?
- To ważne.
- Czego ode mnie oczekujesz? - Spytałam, nie nawiązując z nim kontaktu wzrokowego.
- Odpowiedzi na kilka pytań.
Zaczyna się. Wywiad.
- To moje dziecko. - Stwierdził, nie zapytał.
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie kłam, ja to wiem
- A ja wiem z kim byłam w łóżku. Nie jesteś ojcem.
- Przestań zgrywać dziwkę, nie jesteś nią.
Zaśmiałam się sztucznie.
- A ty niby nie masz zamiłowania do BDSM.
Wywrócił oczami.
- To, że lubię związywać to nie znaczy, że nie będę dobrym ojcem.
Po raz pierwszy odważyłam się i spojrzałam w jego oczy.
- A walić z liścia to niby nie? Wiesz co? Idź stąd. Psujesz mi humor.
- Violetta, jeśli myślisz o wyrzuceniu mnie z życia mojego dziecka. Mylisz się. Będę brał w nim udział. Owoc naszej miłości jest zarówno mój, jak i Twój. A, Ty nie zabronisz mi jej, albo jego widywać.
- Ile razy będę musiała powtórzyć to, że nie jesteś ojcem tego dziecka? Posłuchaj mnie. - Położyłam swoje ręce na stole i przybliżyłam się bardziej w jego stronę. - Nie jestem odpowiednią kobietą dla Ciebie. Nigdy nią nie byłam i nie będę. Odpuść sobie. Nie bawię się w związki. Szczególnie z Tobą.
- Nie jesteś dobra w kłamaniu.
- Taka jest prawda. Jak myślisz, niby dlaczego w mojej firmie nie ma ani jednej kobiety? - Spytałam i upiłam łyk wody.
- Dlatego, że pieprzyłaś facetów udając pewnego bohatera literackiego.
- Nie udaję nikogo, po prostu to lubię i taka jestem.
- Oboje wiemy że masz dwie twarze.
Zaśmiałam się cicho.  Ciekawostki nowe. Dowiaduję się ciekawych rzeczy na swój temat.  Od niego.
- Jedyna osoba, która ma dwie twarze to ty.
- Ja? - Zakpił. - Ja jestem popieprzony na pięćdziesiąt sposobów.
W to akurat nie wątpię.
- Nie zripostujesz mnie?
- Nie mam na to siły.
- Nasze dziecko Cię wykańcza.
- To nie jest nasze dziecko. Ile razy będę musiała Ci to jeszcze powtórzyć? - Upiłam szybko łyk wody i kontynuowałam. - Powiem Ci coś. Nigdy Cię nie kochałam. Dla mnie zawsze istniał tylko ten kontrakt. Nic więcej.
- Tak, tak. Dlatego dałaś się pieprzyć podczas okresu.
- Nie wzięłam pigułek.
- I sama się przyznałaś, że to moje dziecko.
- Przed tobą był jeszcze inny mężczyzna. - Próbowałam jakoś się wymigać z tego wszystkiego. - To on jest ojcem dziecka, nie ty.
- Tak, wibrator. - Zakpił.
Wywróciłam oczami.
Debil.
- A teraz idź stąd. Jestem zajęta.
- To moje dziecko i tego się trzymam.
- Rób co chcesz i tak go nigdy nie zobaczysz.
- Chcesz mi odebrać prawa?
Upiłam kolejny łyk wody.
- Tak czy nie, odpowiedz.
- Zrobię to, co uważam za odpowiednie.
- Czyli?
Nie odpowiedziałam
- Jeśli odbierzesz mi dziecko, ja zniszczę Twoją pieprzoną firmę.
Machnęłam ręką. Ważniejsze jest dla mnie dziecko, niż Apple Inc. Od teraz moja maleństwo jest na pierwszym miejscu.
- Rób, co chcesz. Mam to gdzieś.
- Jak wszystko co dotyczy mnie.
Przytaknęłam.
- Jeszcze pożałujesz swoich słów.
Zamarłam. Grozi mi?  Pieprzy od rzeczy. Szczerze? Boję się. Nie wiem, co ma na myśli.
Jestem w kropce. W tym samym momencie do stolika podszedł kelner z moim wcześniejszym zamówieniem.  Straciłam apetyt. Przez rozmowę z nim.  I jego dalsze przesiadywanie tutaj.
- Możesz mnie zostawić? - Spytałam grzecznie, kiedy mężczyzna się oddalił.
-Nie, jeśli na tym C tak bardzo zależy.
Wywróciłam oczami.  Pieprzony dupek z niego. Jak ja niby z nim wytrzymam? Dodatkowo jest ojcem mojego dziecka. Brawo, Castillo. Ty to umiesz sobie wybierać facetów.
Adam, a teraz Leon. Wspaniale.  Moje szczęście jest warte miliony.
- Zostaw mnie, dobrze? - Poprosiłam grzecznie po raz kolejny.
- Dlaczego?
- Bo chcę pobyć sama.
- No dobrze.
Odetchnęłam z ulgą. Na szczęście! Da mi spokój!
- Na dziś. - Dopowiedział.
- Co planujesz?
- Zobaczysz.
Cicho westchnęłam.
Cholera.
- Zapamiętaj sobie jedno. Część mnie na prawdę chciała, aby to było twoje dziecko.
- Część, która mówi, że to prawda.
Pokręciłam przecząco głową.  Wyznam mu prawdy.
- Zaś druga część mnie wie doskonale, że ojcostwo nie pasuje do Leona Verdasa.
- Pasuje.
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie można mieć wszystkiego.
- Można.
- Uległość i dominacja. Związywanie i biczowanie? Nie. Nie wobec dziecka. Nie wobec mnie. Nie pozwalam na to.
- Czy ktoś powiedział, że dla własnego dziecka byłbym taki?
- Jeżeli wobec mnie taki byłeś, dziecko traktowałbyś tak samo.
- Wiem co to jest umiar, Violetta.
Zamilkłam, kłamie. Widzę to po nim , sukinsyn.
- Więc dlaczego... Dlaczego mnie wtedy uderzyłeś? Powiedz mi.
- Ignorowałaś mnie. Oddalałaś się ode mnie.
Serio? Tylko dlatego?
- Żegnaj, Leon. - Powiedziałam ciszej po chwili.
- Violetta.
Nie zwracając na niego uwagi, zaczęłam konsumpcję.
O ludzie, jestem strasznie głodna. Ja albo to maleństwo. Co ta ciąża ze mną robi? Monstrum.
- Idź stąd. - Powiedziałam po raz kolejny. - Nie jesteś mi potrzebny.

***

Za pięć minut mam się spotkać z Ludmiłą w parku przy piątej alei. Nie wiem, jak odbierze wiadomość o mojej ciąży Ferro. Mam wiele hipotez. Powinna to wszystko zrozumieć, w końcu jest moją najlepszą przyjaciółką. Powinna też być po mojej stronie. Mam nadzieje, że tak będzie.
Zauważyłam ją. Jak zwykle wyglądała wspaniale. Jej blond włosy rozwiane na wietrze, wprowadzają pobliskich mężczyzn w obłęd. W końcu to Ludmiła Ferro. Modelka o której każdy marzy. Podeszła do mnie z szerokim uśmiechem, pokazując tym sposobem swoje wybielone zęby. Ta biel, aż boli. Dla niej nie ma umiaru.
Na powitanie przytuliłyśmy się.
- Violu, kochanie. Jak Ty pięknie wyglądasz.
- Dziękuję. - Uśmiechnęłam się delikatnie. - Ty też. Wspaniale.
- Mój ostatni wolny dzień.
- Zobaczysz, będziesz zadowolona.
- Nie wiem co wymyśliłaś z dziewczynami, więc się boję.
- Będziesz zadowolona. - Zapewniłam ją.
- Mam nadzieję, jak nie Twój wieczór panieński będzie jeszcze większą klapą.
- Lu. - Uśmiechnęłam się nieśmiało. - Ja raczej nie będę miała wieczoru panieńskiego.
- Będziesz, będziesz!
Pokręciłam przecząco głową.
- Małżeństwo to nie bajka dla mnie.
- Viola, jeszcze znajdziesz swojego idealnego faceta.
Pokręciłam przecząco głową.
- Chodźmy na Twój wielki wieczór.
- Będą striptizerzy?
Przytaknęłam.
- Federico mnie zabije!
- Dobra, dobra. - Chwyciłam ją za rękę. - Ostatnia noc, nie przesadzaj.
- On mnie zabije!
Zaśmiałam się. Raz się żyje.
- Lu, muszę ci coś powiedzieć. - Zaczęłam mówić nagle. - To bardzo ważne.
- Jak moje życie?
Zatrzymałyśmy się nagle. Spojrzałam na nią.
- Jestem w ciąży. - Wyznałam.
Zamarła.
Nie sądziłam, że tak odbierze tą wiadomość.
- Zabije tego dupka. - Syknęła.
Cholera. Jest wściekła.
- Zaraz. - Ochłonęła trochę. - Cieszysz się, tak?
Przytaknęłam delikatnie.
- Ale. - Przerwałam jej.
- Cieszę się. Będę miała swoją perełkę. Nikogo więcej nie potrzebuję. Cieszę się z tego. - Położyłam prawą rękę na swoim brzuchu. - Na prawdę. Ona, albo on będzie największym skarbem dla mnie.
- A ojciec?
- To nie jest ważne. - Zapewniam ją. - Chodź.
- Jestteś w  ciąży.
Przytaknęłam i ponownie zaczęłam ją ciągnąć za rękę w strone klubu.
- Powinnaś odpoczywać, a nie bawić się!
Zaśmiałam się.
- Chodź Ferro, nie marudź.
- Violetta.
- Nie mam zamiaru ciebie słuchać. Chodź.


Notka: Witamy Was! 23 za Wami, mamy nadzieję, że spodobała się :) akcja z czasem będzie jeszcze lepsza hihi zaufajcie Nath =D
Eh, nie mam siły na pisanie notki :( Gorąąąąco jak cholera, plus ból pleców eheh Wybaczcie mi brak akapitów, nie miałam na nie sił. Plus chciałam jak najszybciej dodać rozdział xd

min. 50 komentarzy -> rozdział 24

Nath i xAdusiax :>

60 komentarzy:

  1. super tylko szkoda ze tak dlugo sie czekalo :(
    rozdzial swietny
    mam pyt kiedy sie wkoncu pogodza??
    a moze na slubie Lu i Fede ich cos ruszy??
    czekam na next :)
    pozdrowionka Alicja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty! ♡
    Violka rozmawiała z Leonem.
    Taaaa to chyba nie była rozmowa, a wymiana zdań. Heh
    Lu wie o ciąży.
    Czekam na next :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskoe, piękne, cudne <3
    Verdasek nie poddaje się - no i wie swoje!
    Luśka o wszystkim wie... ;3
    Och...no niech oni ( Leonetta ) się pogodzą!
    Na szczęście Violka się cieszy z ciąży...szkoda że z Leonem - to znaczy, ja to się tam cieszę, nawet nie wiecie jak bardzo ^^
    Ale ona twierdzi że Leon nie jest ojcem dziecka - dobrze że jest on w miarę mądrym facetem, kojarzy fakty, i dalej trzyma się tego że zostanie ojcem.
    Niech ona mu już powie prawdę, UGH!
    Czekam na nexta!
    Sorry że się narzucam, ale dopiero zaczynam. Wejdziesz / Wejdziecie ?
    http://leonetta-wiecznamilosc-opowiadanie.blogspot.com
    Pozdrawiam cieplutko, Nikola ;3

    N.Blanco

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny
    Ludmi włości wie o ciąży
    Vilu kał zawsze wszystko na ostatnia chwile
    Ale ma swoją sukienkę
    Nieprzyjemna rozmowa z Verdasem
    Czekam na nexta;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Jezu. Zazdroszcze talentu. Perelka, cudo. Az mi brak slow XD. Lu prawdziwa przyjaciolka, zrozumiala V :D. Leosiek dalej walczy o swoje dziecko. Nie da za wygrana. Violka tez nie da za wygrana i nie chce, zeby on byl ojcem dziecka. Spokojnie, poczekamy i Leosiek owinie sobie wokol palca V B) i beda razem szczesliwie wychowywac dziecko. Spokojnie XD. Uwielbiam to opowiadanie, nie mam do czego sie przyczepic ;) czekam na kolejny rozdzial. Ciekawe jak dlugo Leosiek bedzie uriabiac Violke. Zobaczymy B). Ciekawe jak sie akcja dalej potoczy hyhy. No juz koncze XD

      Usuń
  6. A tam: będę bardziej ambitna #jakbytobyłomożliwe i powiem (napiszę) że rozdział jest bardzo intrygujący ^^
    Vilu w ciąży, Leon nie chce jej oddać dziecka...
    A to ciekawe, bo ten... To chyba ona je urodzi, no w sumie to wcale nie znaczy, że ma do niego większe prawo.
    Biedny Verdas! Ej no! Szkoda mi go... On ją naprawdę kocha (tak skapnęłam się, jak czytałam poprzedni rozdział) a ona go tak odrzuca... No dobra, też rzuciłabym faceta, który by mnie bił. ^^
    Ludmiła zdecydowanie przesadza. Przecież w ciąży też można imprezować, no nie? Ona też nie będzie święta, jak w końcu będzie w stanie błogosławionym xd A Federico pewnie ma striptizerki - co jednoznacznie znaczy, że oboje się pozabijają <3 Ale byłoby fajnie... ♥
    Tak wiem, głupia jestem ;d No ale, no czemu nie? :d W sumie taki pogrzeb nie byłby takim złym pomysłem, jakby na to spojrzeć z innej strony... ;-;
    #Janicniemówiłam ;p
    Dobra, nie lubię pogrzebów. Kto lubi? ;o
    Ale wesela to zupełnie co innego ♥ Będzie zabawa ♥ Zaśpiewałabym to, ale i tak juz sb siary narobiłam z tym całym pogrzebem, a jestem na tyle leniwa, ze nie chce mi się tego kasować ;p

    Kończę, bo to jest masakracja jakaś ;o
    Rozdział bardzo interesujący. Macie talent! ;*
    Pozdrawiam ♥
    Hope

    OdpowiedzUsuń
  7. Extra pisz dalej czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rozdział :**
    Intuicja mi podpowiada że w następnych rozdziałach wydarzy sie coś bardzo ważnego. Już się boję :D :D
    Życzę weny i czekam na next :)
    Pozdrawiam i całuję :**

    OdpowiedzUsuń
  9. MEGA BOSKI ROZDZIAŁ. Och Leonek wie że to jego dziecko a Villu się wypiera. Ach ten jej apetyt no i ślub Luśki no proszę nie spodziewałam się takiego czegoś. No porostu Wow. Czekam na nexta.
    Besos :-*
    Kate *-*

    OdpowiedzUsuń
  10. Zostałaś nominowana do LBA! :)
    http://francesca-y-diego-forever.blogspot.com/2015/08/lba-3.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Och. Super rozdzial. Czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomnialam napisac, ze wroce 😉 leniwa Kropka ☺☺ Rozdzial boskii.
      Vivi nie ma sukienki
      Woda zamiast kawy 😁
      Rozmowa Leonetty.
      Niech zgadne, Vilu zlapie welon? 😚 Leosiek muszke? Oo. Romantycznie by bylo 😍 moze sie jej oswiadczy przy wszystkich?
      Och. Stiptizerzy. Chlopcy na pewno Federowi zalatwili ladne striptizerki wiec co tam.
      Przeciez V moze sie jeszcze bawic. Niech L nie przesadza 😝
      Rozdzial cudny i czekam na next. Kiedy next? 😏

      Usuń
    2. Zapomnialam napisac, ze wroce 😉 leniwa Kropka ☺☺ Rozdzial boskii.
      Vivi nie ma sukienki
      Woda zamiast kawy 😁
      Rozmowa Leonetty.
      Niech zgadne, Vilu zlapie welon? 😚 Leosiek muszke? Oo. Romantycznie by bylo 😍 moze sie jej oswiadczy przy wszystkich?
      Och. Stiptizerzy. Chlopcy na pewno Federowi zalatwili ladne striptizerki wiec co tam.
      Przeciez V moze sie jeszcze bawic. Niech L nie przesadza 😝
      Rozdzial cudny i czekam na next. Kiedy next? 😏

      Usuń
  12. Extra piszcie komentarze niech pisze dalej ona pisze fajne opowiadanie o leonettcie

    OdpowiedzUsuń
  13. Jej!
    Kolejny rozdzialik ^_^
    Aj Violetta
    Powiedz mu w końcu,przebacz i już
    A ty Leon rób tak dalej żeby Panna Violetta tobie wybaczyła
    A tak poza tym cudny rozdział
    Bye

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny rozdział ^^
    W końcu jestem taka spóźniona, ale jednak jestem :)
    Viola się do dziecka przyzwyczaiła i kocha je, a Leon tak łatwo nie odpuści :3
    Szkoda, że ona cały czas się zapiera, że to nie jego dziecko :/
    Leon chciałby uczestniczyć w tym wszystkim na pewno i jak powiedział nie odpuści.
    Mam nadzieję, że jakoś to się ułoży wszystko ;)
    Czekam na kolejny rozdział ;*
    Kocham Was ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. Przecudowny rozdzialik :* Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  17. Hyhyhyy :)
    Tak jestem tu nadal i zyje choc dlugo nie komentowalam ale kazdy przeczytalam rozdzialek :D
    Ten jak zwykle cudowny :*
    Mam nadzieje, ze szybko pojawi sie nastepny ;)
    Czekam na nexcika :)

    Buziaki ♥♡

    OdpowiedzUsuń
  18. 😚😚😍😍😍👏👏👏👏👏👏👍👍👍👏
    Cczekamm na nextaaaaaa

    OdpowiedzUsuń
  19. Czekam na next uwielbiam twojego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja chcę już kolejny!
    Uzależniłam się od tego opowiadania xd

    OdpowiedzUsuń
  21. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  23. Mogę wiedzieć kiedy pojawi się następny? <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Przyjdzie na to czas i rozdział się pojawi zapewne dziewczyny nie miały czasu,bo mają swoje prywatne życie i sprawy więc musimy cierpliwie czekać. 😉

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdzialik ^^

    Tak ogólnie to wpadłam na bloga jakieś 2-3 dni temu i zabrałam się za czytanie wszystkiego od początku. Dlatego wcześniej nie komentowałam.

    Podoba mi się fabuła. Jest bardzo ciekawa, rozwinięta... Żeby napisać coś takiego, trzeba wykazać się nie lada kreatywnością.

    Przejdę do rozdziału.
    Ludmi i Fede biorą ślub, świetnie 😊. Violi odało się znaleźć sukienkę, którq zakryje jej brzuch. Że też udało się jej dogodzić xD.
    Lu dowiaduje się o ciąży i zaczyna martwić się o przyjaciółkę. Co jak co, ale V jest niezależną kobietą, potrafi sobie radzić.

    Leon jest natrętny. Prosi Violettę o kolejną szansę, nie wiem już nawet który raz z kolei. Wkurza mnie ten facet, i to jego BDSM czy coś tam...

    W każdym razie, jestem ciekawa, jak to wszystko się dalej potoczy.

    Ja chcem Lajonette!!!

    Btw kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetny rozdzialik ^^

    Tak ogólnie to wpadłam na bloga jakieś 2-3 dni temu i zabrałam się za czytanie wszystkiego od początku. Dlatego wcześniej nie komentowałam.

    Podoba mi się fabuła. Jest bardzo ciekawa, rozwinięta... Żeby napisać coś takiego, trzeba wykazać się nie lada kreatywnością.

    Przejdę do rozdziału.
    Ludmi i Fede biorą ślub, świetnie 😊. Violi odało się znaleźć sukienkę, którq zakryje jej brzuch. Że też udało się jej dogodzić xD.
    Lu dowiaduje się o ciąży i zaczyna martwić się o przyjaciółkę. Co jak co, ale V jest niezależną kobietą, potrafi sobie radzić.

    Leon jest natrętny. Prosi Violettę o kolejną szansę, nie wiem już nawet który raz z kolei. Wkurza mnie ten facet, i to jego BDSM czy coś tam...

    W każdym razie, jestem ciekawa, jak to wszystko się dalej potoczy.

    Ja chcem Lajonette!!!

    Btw kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.