niedziela, 26 kwietnia 2015

11. Przepraszam


LEON POV'S
          Jezus Maria. Moja głowa. Czuję się tak, jakby miała zaraz wybuchnąć. Nawet nie mam ochoty otwierać oczu. Mam kaca. Chyba dzisiaj spędzę cały dzien w apartamencie.
          Leniwie się przeciągnąłem. Coś dziwnego poczułem. Jakieś ciało. Cholera! Otworzyłem oczy. Violetta!
Ja pierdole. Co ona tutaj robi? Klub nocny. Mój apartament. O nie. Nie tak miało być. Zupełnie inaczej chciałem rozpocząć pomiędzy nami inne relacje. Jak zwykle myślałem kutasem.
          Kurde.
         Spojrzałem na nią zmartwiony. Spała. Prawdziwy anioł. Przynajmniej teraz miałem lepszą okazje, aby pooglądać ją.
          Coś mruknęła. Poruszyła się. Cholera... budzi się. Podniosła lekko głowę do góry. Zamarła na mój widok.
- Cco ty? Cco - spojrzała i dostrzegła, że jest bez ubrań - ty gnoju!
- Nic nie pamiętam. - Szepnąłem.



          Podniosła się do góry i jęknęła.
- Cholera, co ty mi zrobiłeś? - Spytała wściekła. - Wszystko mnie boli.
- Nie wiem! Nic niw pamiętam!
- Tak, jasne. - Skrzywiła się. - O ludzie.
- Co jest?
          Nie odpowiedziała, tylko wstała ze mnie. Au. Boli.
- Boże, Verdas. - Jęknęła po zrobieniu kroku. - Kurde.
- Co jest? - Zapytałem przejęty.
- Wszystko mnie boli.
- Cholera. Przepraszam.
- Przepraszam? - Zaśmiała się i zaczęła oglądać swoje piękne nagie ciało.
- Jezus, nie wiem co robiłem z Tobą.
- Ty już wiesz, doskonale to wszystko zaplanowałeś.
- Słucham? – Zakpiłem.
- Zaplanowałeś to wszystko. - Powtórzyła i podniosła leżąca na podłodze bieliznę.
- Nic nie planowałem!
         Nic odpowiedziała. Zaczęła się ubierać.
- Violetta.
         Totalnie mnie ignorowała.
- Kurwa, weź chociaż tabletkę dzień po!
- Nie jestem aż taka głupia!
- Dzięki. - Bąknąłem.
- Nie martw się, nie zostaniesz tatą. Nie dopuszczę do tego, aby część ciebie znajdowała się wewnątrz mnie.
- I tak byś usunęła.
         Zamilkła. Szybko założyła na siebie swoje wczorajsze ubrania.
- Przepraszam.
Podeszła do mnie i spojrzała swoim lodowatym wzrokiem.
- Przynajmniej wiem, że pamięta to. - Uderzyła mnie mocno z liścia w prawy policzek. Kurde, boli. - Uderzałeś mnie mocno za każdym razem, kiedy odmawiałam ci posłuszeństwa.
- Byłem pijany.
      Pokręciła z niedowierzaniem głową i wyszła szybko z pomieszczenia.

VIOLETTA POV’S

         Jak on mógł mi to zrobić?!
         W dalszym ciągu nie wiem i zadaję sobie to pytanie. Od tamtego wieczoru minął równy tydzień. Cierpienia, bólu, męki... Siedem dni spędziłam w domu zastanawiając się, dlaczego to zrobił. Dlaczego mnie upił i wykorzystał, jak totalną idiotkę. Ból fizyczny, nie równa się z tym psychicznym. To cholerna odmienność. Nie mogę usiąść za swoim biurkiem w Apple Inc. i udawać, że wszystko jest okej. To zbyt trudne, zbyt ciężkie i nie dla mnie.
         Przebywanie w towarzystwie mężczyzn jest ostatnią rzeczą, której pragnę. Musiałam się odciąć od wszystkich, nawet na tych, na których mi bardzo zależy. Noah... właśnie Graves i ja... nas już nie ma.
         Przeżyłam to rozstanie bardzo ciężko. W sumie było mi szkoda. Jakaś część mnie kochała go. Zdałam sobie sprawę z tego tak naprawdę po jego stracie. Jednak pomyliłam się. No trudno, zostanę sama na starość z tuzinem kotów. Może chociaż one mnie pokochają. Będę babcią kotków.
Cicho westchnęłam, kiedy rozsiadłam się wygodniej w salonie na sofie, podczas przeglądania raportów w wykonaniu Graves'a. Jest dobry w tym co robi. Za dobry. Cieszę się, że pomimo zaistniałej sytuacji nadal jesteśmy przyjaciółmi. Zależy mi na nim. Nie zamierzam go stracić. Jest moim skarbem. Najdroższym i najcenniejszym. Tak pozostanie.
         Odpisałam mu na jego ostatniego maila i zaczęłam kasować wszystkie po kolei, które w ostatnich dniach wysłał mi Verdas. Nie zamierzałam ich czytać, od razu lądowały w koszu.
         Nawet temat "Przepraszam" na mnie nie działał. Skrzywdził mnie. I to cholernie. Po policzku spłynęła łza. Od razu ją starłam. Jestem silna. Dam radę!
         Uspokoiłam się i wstałam z sofy. Nie mogę kolejnego dnia spędzić w domu! Muszę wyjść, chociaż się przejść. Park, sklep. Cokolwiek. Miejsce nie ma znaczenia.
         Wzięłam swoją torebkę. Następnie wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi na klucz. Udałam się w stronę parku. Wyciągnęłam z torebki swoje okulary przeciwsłoneczne, ktore założyłam. Ostatnią rzeczą, której potrzebowałam do szczęścia byli paparazzi. Jak zwykle kilkanaście fotoreporterów stało przed moim domem. Cicho westchnęłam. Zasłoniłam się i skierowałam w stronę parku. Podążali krok w krok za mną. Świetnie. Jak jakieś zgłodniałe psy, które biegną za mięsem. Niech mnie zostawią w spokoju. Nienawidzę ich!
         Zaczęłam iść trochę szybciej. Weszłam na terytorium parku. Luz. Dzięki Bogu! Przeszłam kawałek i usiadłam na wolnej ławce. Odetchnęłam z ulgą. Byłam bezpieczna. Z dala od agresywnych paparazzi. Teraz muszę się wyciszyć i zrelaksować na świeżym powietrzu.
         Głośno westchnęłam na wspomnienie tych dni. Nie, muszę przestać o tym myśleć. To już przeszłość.Trzeba myśleć o teraźniejszości. Skupić się na tym co ona przyniesie.
         Wyciągnęłam z torebki swój telefon i odpisałam szybko na SMS-a od Ferro. Po kilku sekundach otrzymałam odpowiedź. Delikatnie się uśmiechnęłam. Poprawiła mi humor. Za to byłam jej bardzo wdzięczna. Jest wspaniałą przyjaciółką.
         Schowałam telefon do torebki i rozsiadłam się wygodniej. Chcę, aby te wszystkie brudy ze mnie zeszły. Spojrzałam w prawą stronę. Dostrzegłam młodą kobietę, która siedziała na ławce i bawiła sie ze swoim malutkim dzieckiem.
        Na jej miejscu wyobrażałam siebie. Jaką byłabym mamą i przede wszystkim kim byłby mój mąż.
O męża będzie trudno... Nikt by mnie nie chciał. Nie jestem odpowiednią kobieta na żonę.
        Na przeciwko mnie stanął nagle jakiś mężczyzna. Jego twarz zasłonięta jest przez róże. Kim on jest? Kompletna pustka. Oby nie paparazzi.
- Violu...
        O nie. Tylko nie on. Uklęknął.
- Z całego serca chciałbym Cię przeprosić za akcję z hotelu. - Wziął głęboki oddech. - Będą pod wpływem alkoholu nie kontroluję się, zapewne stąd te bicie. - Westchnął. - Przepraszam, cholernie Cię przepraszam.
         Nie odpowiedziałam. Zamilkłam. Co mam mu powiedzieć? Wybaczyć mu? Powtórzy to? Nie wiem. Jasna dupa, co mam zrobić?! Ludzie pomyślą sobie, że ten palant mi się oświadcza, jezeli szybko nie podejmę decyzji. Wzięłam głęboki oddech.
- Wstawaj, nie rób z siebie durnia. - Syknęłam.
- Będę.
- Okej, w takim razie żegnam. - Powiedziałam i wstałam z ławki.
- Wybacz mi. Proszę!
       Nie odpowiedziałam. Zaczęłam iść przed siebie. Biegł za mną. Co za upierdliwy człowiek... Odwróciłam się. Spojrzałam na niego.
- Błagam.
- A ja błagałam cię o to, abyś mnie nie bił.
- Alkohol.
- Nie obchodzi mnie to.
- Przepraszam.
- Mam gdzieś to twoje przepraszam. - Powiedziałam ciszej. - Zostaw mnie.
- Proszę.
- Dlaczego ci tak bardzo na tym zależy, co? Kiedyś twoim marzeniem było zaliczenie mnie. A teraz? Co się takiego stało?
- Zależy mi na Tobie. Jesteś przyjaciółką mojego przyjaciela, chcę mieć z Tobą wspaniałe stosunki.
- Chyba w łóżku.
- Poza nim.
          Pokręciłam przecząco głową i zaczęłam dalej iść przed siebie.
- Błagam!
         Nic z tego. Nie jestem taka. Łatwo Ci nie pójdzie Verdas. Skierowałam się w stronę wyjścia. Miałam nadzieję, że nie pójdzie za mną. Czując jego kroki na swoim ciele wybuchłam. Odwróciłam się. Głośno wypuściłam powietrze.
- Zwariowałeś?!
- Przepraszam.
- Nie dotykaj mnie!
- Nie dotykam!
- I nawet nie waż się tego robić.
- Nie zamierzam.
          Przytaknęłam delikatnie. I zaczęłam ponownie iść w stronę domu.
- Błagam Wybacz mi.
Ta, jasne.
          Po moim trupie. Kiedy znalazłam się na terenie mojej posiadłości, przyspieszyłam. Podeszłam szybko do drzwi wejściowych, które otworzyłam. Błagam. Niech on stąd ucieka. Inaczej zadzwonię na policję. To jest idealne posuniecie.
          Weszłam do środka. Zanim zdążyłam zamknąć drzwi. Verdas już był w środku. Wściekła zacisnęłam dłonie w pięści.
- Wybacz mi. Wówczas wyjdę.
- Nie wybaczę ci.
- Błagam.
- Okej, wybaczam a teraz idź stąd. - Podniosłam głos.
- Naprawdę?
          Wskazałam na drzwi.
- Wynocha.
- Rozumiem. - Szepnął spuszczając głowę. Podał mi kwiaty. Udał się ku drzwiom. - Do widzenia, Violetto.
          Spojrzałam na nie. Zrobiło mi się go żal. Nie Violetta, to tylko twoje urojenia. Nie możesz się poddać.
- Żegnaj. - Mruknęłam.
          Uśmiechnął się lekko w moją stronę. Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale wyszedł.



         Usiadłam wygodnie na swoim łóżku i wzięłam do ręki laptop. Przemyślałam sobie tą całą sytuacje z Verdasem. W sumie to miło z jego strony, że pomimo tego wszystkiego przyszedł do mnie i próbował mnie przeprosić. Powinnam mu napisać maila z kilkoma miłymi słowami. Czuję się źle, że potraktowałam go tak chamsko.
          Zalogowałam się na swoją skrzynkę pocztową. Cicho westchnęłam, zastanawiając się po raz ostatni, czy dobrze postępuje. Tak, jestem mu to winna. Zaczęłam pisać.

Nadawca: Violetta Castillo
Temat: Dziękuję
Data: 3 maj 2015, godzina 22:02
Adresat: Leon Verdas
Panie Verdas,
Tak jak w temacie, chciałabym Ci bardzo podziękować za róże. Uwielbiam je, to moje ulubione kwiaty - wiedziałeś o tym?
Mam nadzieję, że zrozumiałeś swój błąd i zaistniała sytuacja pomiędzy nami w Nowym Jorku, nie będzie miała już miejsca. Zapominamy o tym, nic takiego się nie wydarzyło, dobrze?
I proszę Cię, nie chodź taki smutny. Zrobisz to dla mnie?
Miłych snów ;)
Violetta Castillo, prezes Apple Inc.
Nadawca: Leon Verdas
Temat: Dziękuję
Data: 3 maj 2015, godzina 22:04
Adresat: Violetta Castillo
Panno Castilo,
Róże. To moja tajemnica.
Sytuację z NY dzielę na dwie grupy. Miło spędzony czas w Twoim towarzystwie (klub nocny), a także niemiłą sytuacje z poranka. Najprościej, zapomnijmy o tym.
Smutek to uczucie, które odczuwam od siedmiu dni.
Wzajemnie, Violu.
Leon Verdas, prezes Samsung Electronics.

          Uśmiechnęłam się delikatnie. Jednak ma jaja. Jestem jego Violą.
          To miłe uczucie? Muszę do tego wszystkiego przywyknąć. Można powiedzieć, ze jesteśmy ku drodze do lepszego. Odpisać mu, czy nie? I, znów nie wiem. Pisanie z nim maili poprawia mi znacznie humor.
          To coś oznacza. Dobra, trudno. Napiszę do niego. Zobaczymy, czy otrzymam od niego odpowiedź. Raz kozie śmierć.


Nadawca: Violetta Castillo
Temat: RT Dziękuję
Data: 3 maj 2015, godzina 22:07
Adresat: Leon Verdas
Panie Verdas,
Mam się bać? Od kogo wiesz o różach?
Violu? Widzę, że na prawdę się zmieniłeś. Chociaż to może tylko dlatego, że chcesz mi się podlizać. No cóż, zobaczymy z czasem...
Violetta Castillo, prezes Apple Inc.
Nadawca: Len Verdas
Temat: RT Dziękuję
Data: 3 maj 2015, godzina 22:15
Adresat: Violetta Castillo
Panno Castillo,
Męska intuicja.
Przepraszam. Powiedz, że nie życzysz sobie zdrabniania. Będę pisał pełne imię.
Leon Verdas, prezes Samsung Electronics.

          Zdrabnianie? Nie jestem przyzwyczajona do tego, że nazywa mnie swoją Violą. Chociaż nie wiem czy swoją.

Nadawca: Violetta Castillo
Temat: RT Dziękuję
Data: 3 maj 2015, godzina 22:19
Adresat: Leon Verdas
Panie Verdas,
Zdrobnienie może być, po prostu muszę się do tego przyzwyczaić. Jeszcze nie dawno byłam nazywana przez Ciebie zwykłą dziwką z Apple Inc., więc zrozum mnie.
Violetta Castillo, prezes Apple Inc.
Nadawca: Leon Verdas
Temat: RT Dziękuję
Data: 3 maj 2015, godzina 22:24
Adresat: Violetta Castillo
Panno Castillo,
Bardzo przepraszam za to określenie.
Leon Verdas, prezes Samsung Electronics.

          Przeprasza mnie już po raz kolejny dzisiaj. To nie on. Prawdziwy Leon Verdas jest zupełnie inny. O wiele wredniejszy. Cham, arogant, idiota, debil... Można długo wymieniać.
         Miły mężczyzna, który posiada o dziwo serce. Wie o kobiecym zamiłowaniu do róż. Prawdziwy dżentelmen. Aż, żal ściska, ze to nie mój facet. Leon, zostań moim Panem. Władcą, kimkolwiek chcesz. Ważne, żebyś był mój. I tylko mój. Na zawsze.

Nadawca: Violetta Castillo
Temat: RT Dziękuję
Data: 3 maj 2015, godzina 22:30
Adresat: Leon Verdas
Panie Verdas,
W porządku.
Violetta Castillo, prezes Apple Inc.

        Nie czekając na odpowiedź, udałam się do łóżka. Położyłam się na nim i przykryłam ciepłą kołdrą. W bardzo krótkim czasie zasnęłam.


         Zatrzymałam swój samochód i wysiadłam. Pierwszy raz od tygodnia zawitam w pracy W sumie to cieszę się, że wracam do normalności. Brakowało mi krzyczenia. Teraz będę miała okazje to nadrobić. I, pierwszy raz od tych dni spotkam Noaha. Stęskniłam sie za nim.
         Jego silnych ramion, które mnie otulały. Graves… Mój przyjaciel.
        Weszłam do środka. Moi pracownicy obiegli mnie. Spojrzałam na nich zdziwiona. O co chodzi? Wszyscy zaczęli klaskać.
         Trzymajcie mnie, bo zaraz wszystkich stąd wywalę. Spojrzałam na nich groźnie.
- O co wam chodzi? - Spytałam.
- No jak to co? - Zapytał Mike z recepcji. - Wychodzi Pani za maż.
- Co? - Otworzyłam szerzej oczy, słysząc to. - Jakie za mąż? Za nikogo nie wychodzę.
- Jak to nie? A Leon Verdas?
         Westchnęłam. Zaraz wszystkich zwolnię.
- Z Leónem Verdasem nic mnie nie łączy.
- A to w parku?
- W parku nic się nie wydarzyło, więc przestań gadać głupoty. Zaraz was wszystkich wywalę za te absurdalne oskarżenia.
Przeginają!
- A teraz przepraszam. - Przecisnęłam się przez tłum. - Mam dużo pracy.
Mężczyźni stali zszokowani.
- No już, do pracy. - Pogoniłam ich.
         Ludzie, bo zaraz ich zwolnię! Cicho westchnęłam i wściekła weszłam do swojego gabinetu. Pieprzona sytuacja z parku.
          Te jego zasrane przeprosiny! Wiedziałam, że tak to się później skończy! A było tak dobrze!
Położyłam swoją torebkę na biurku i usiadłam w fotelu. Wkurzona oddychałam coraz szybciej i głośniej. Pieprzony Verdas, pieprzone paparazzi! To wszystko przez nich! Powrócił mi trick nerwowy.
Spokojnie Violetta, uspokój się.
         Cholera! Dźwięk sygnalizujący połączenie mnie przestraszył. Wzięłam do ręki telefon i odebrałam.
- Witam narzeczoną.
Wywróciłam oczami, kiedy usłyszałam jego głos.
- Verdas. - Syknęłam wściekła. - Wszyscy myślą, że bierzemy ślub!
- Tak, wiem. - Westchnął. - Moi pracownicy od PR już się zajmują naprostowaniem sytuacji.
- Ty i te twoje beznadziejne przeprosiny. Trzeba było przyjść do mnie do domu, a nie śledzić po parkach i klękać na kolanach z bukietem róż.
- Nie było Cię w domu!
- To trzeba było na mnie poczekać!
- Wyszłoby jeszcze gorzej.
- Wyszło by o wiele lepiej, gdybyś nie łaził za mną. - Westchnęłam głośno. - Ty i te twoje przeprosiny.          Teraz wszyscy myślą, że spotykam się z konkurencją.
- My się nawet nie przyjaźnimy.
- Nigdy bym nawet nie śmiała się z tobą przyjaźnić.
- Rozumiem Twoją nienawiść do mojej osoby, ale proszę Cię. Wyluzuj.
         Nie odpowiedziałam. Bo, co mam powiedzieć?
- Poluzować to ty sobie możesz wiesz co?
- Tak wiem. Krawat.
- I nie tylko to. - Cicho westchnęłam. - To wszystko? Czy coś jeszcze masz mi do powiedzenia?
- Naprawię to.
- Świetnie. - Poprawiłam się w fotelu. W tym samym momencie zobaczyłam, jak drzwi otwierają się i do środka wchodzi Graves. Wskazałam mu na fotel, ktory stał przed moim biurkiem. - Muszę kończyć.
- Do usłyszenia, Violu.
- Do uslysze... - Mówiłam słodkim głosem. Kiedy do mnie dotarło, to co robię, skrzywiłam się. - A weź spadaj. - Syknęłam i się szybko rozłączyłam.
         Cholera. Nie ogarniam już nic. Moje życie to pasmo niepowodzeń. Chciałabym je jak najszybciej zakończyć. Potrzebuję kogoś, kto mi w tym pomoże. Spojrzałam na Greves'a, który siedział na przeciwko mnie.
- Coś się stało? - Spytałam.
- Prawda?
- Nie... Nie rozumiem.
- Ty i Verdas.
         Pokręciłam przecząco głową.
- To co oni pierdzielą?
- Kłamstwa.
- PR? - Zapytał z bólem.
- Noah z Verdasem nic mnie nie łączy. Tylko kontakty zawodowe, przyrzekam.
- A ze mną?
         Noah, proszę cię. Nie zaczynaj. To wszystko jest tak skomplikowane.
- Viola?
- Jesteś moją prawą ręką.
- I?
- Noah, przecież ci powiedziałam to wcześniej. Nie potrafię kochać, ze mną nie miałbyś normalnego życia.
- Violetta.
- Co? Czego ode mnie oczekujesz?
- Zrozumienia.
- Mów, słucham cię.
- Kocham Cię.
- Noah... - Cicho szepnęłam jego imię.
- Słucham.
- Rozmawialiśmy na ten temat.
- I?
         Pokręciłam przecząco głową.
- Proszę.
- Noah. - Wyciągnęłam rękę w jego stronę, którą on objął swoją. - Część mnie zawsze ciebie kochała i będzie kochać. Ale to nie jest to, czego ode mnie oczekujesz.
- To kim jesteśmy? - Szepnął.
- Powiedziałam ci już. Przyjaciółmi.
- Tylko?
- Może się to kiedyś zmieni. Póki co nie chce cię trzymać na siłe. Zasługujesz na to, aby mieć dziewczynę, z którą będziesz szczęśliwy.
- Kiedy wszystkie mnie zdradzają!
          Nie odpowiedziałam.
- Jedynie Ty byłaś wierna.
          Uśmiechnęłam się słabo.
- Co jest?
- Nic. Mam dużo pracy. Porozmawiamy potem?
- Jasne.
          Dostrzegłam jego blady uśmiech. Wstał i wyszedł z mojego gabinetu. Nie mogę go tak oszukiwać. Muszę mu powiedzieć prawdę.


**//**

Witamy Was bardzo serdecznie! Za Wami 11, Jeden z wielu rozdziałów o naszej ukochanej parze! :)
Leon i Violetta i ich problemy. Verdas ciągle przeprasza, ale ma za co. xD 

Nie mam pomysłu na notkę, i'm sorry!

P.S. - Przepraszam za błędy, nie mam czasu na poprawienie. Lekcje nieodrobione... wzywają!

Nath i xAdusiax :*

42 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Świetny. Widzę, że Violetta ma już przebłyski sympatii do Verdasa. :) Ciekawie :*

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Heloł ;*
      Nelly, dziękuję Ci za miejscątko, kwiatuszku!
      Dziewczynki, rozdział jest fenomenalny!
      Diament ;*
      Ach, widzę, że Leonetta coraz bliżej <3
      Lajonek taki skruszkony <#
      Jak ją przepraszał *--*
      Kochany ❤
      Vils zaczyna go lubić
      Proszę, proszę...
      Przepraszam, że komentuje dopiero teraz, ale ma śmierć zapomniałam, że mam tutaj miejsce.
      Następnym razem będę szybciej. Obiecuje!
      Love, Kicia ♡

      Usuń
  3. Cudo!
    Uuuu Verdas masz przerabiane
    Verdas łazi za Fiolka i ją przeprasza
    Ona mu wybaczyła tak czy nie?
    Ooo narzeczeństwa jak słodko szkoda że plotki
    "Witam narzeczoną" dobre Verdas
    Natrętny Noah
    Kocham
    Buziaki
    XTiniX

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Jestem kochane moje :*
      Tak wróciła po 2 dniach
      Wyjaśnienie jest proste nie miałam internetu
      ale wrócił jestem szczęśliwa
      A więc nigdy kończenia tego opowiadania
      ma być 100 a nawet więcej rozdziałów
      Bo to jest cudowny blog

      A więc rozdzialik perełka, bo tu nigdy nie ma niczego złego
      Lajon sie budzi obok niego Fiolka
      I ona krzyczy na niego
      Ale później się godzą mordki xD
      Coś czuje że będzie miłość
      Już wkrótce
      Ja już myślałam że jej się oświadczy.ale to tylko przeprosiny
      Vils rozstała się z Noahem i dobrze :*
      Teraz będzie z Leonem :*
      Tamten Crawford też odpuścił i jest gites
      Dziś krótko ale zupełny brak weny
      Wybaczcie :*
      Lecę buziaki i czekam na następny nexcik

      Loff :*

      Blanco :)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Dobry noc!
      Godzina również zobowiązujedm do kultury.
      Kur...czaki,od czego zacząć? Tyle się porobiło...
      Może od początku...
      Leon:
      Ty ....słodziaku.
      Faktycznie,to co zrobiłeś jest świńskie,ale co robisz teraz: brawo kochanie!
      Też lubię ròże.
      O ty cwaniaku!
      Coś mi się nie chce wieżyć,że się palisz do odkręcenia tego "znakomitego narzeczeństwa"
      Przecież ty zrobisz wszystko,no właśnie.
      Przeleciał ją (nieważne czy po pijaku czy nie) a się stara.
      Czyżby go dopadł Amorek? *-*
      Bracie,jestem z ciebie dumna! (już drugi raz go chwalę dziś)
      Przestroga: tłumaczeniami typu alkohol u Violi tylko pogarszasz spr.
      Jak już będzicie normalnie małżeństwem i Violka ci urodzi tego berbecia,to już cię oduczy picia!
      Nawet szampana mój drogi! Pamiętaj!
      Violu,jesteś aniołem,że mu wybaczyłaś.
      Ja bym go normalnie wykastrowała.
      Jak w każdym rozdziale tu mam napady śmiechu,to teraz miałam,jak jej w firmie zaczęli klaskać. Jestem skończoną idiotką.
      Viola,teraz ty miej jakieś fanaberie o dziecku z Verdasem.
      Poczuj tę miętę xD
      Noah,odwal się łaskawie.
      Kiedy jeszcze siedzę spokojnie.
      A inaczej poczujesz mój gniew raz ,a porządnie.
      Odpieprz się od Castillo, a pobij się z Samsungowcem (to moje fanaberie)
      Widzę,że przygasa
      FUCK VERDAS LOGIC SAMSUNG,a
      rodzi się
      FUCK VERDAS LOGIC ZAKOCHANY OO USZY W CASTILLO
      Taki za przeproszeniem stary dziad,no bo kurde jak na swój wiek to takie zachowanie z miłości jakoś mnie u niego bawi.
      Myślałam,że jest bardzien zdystansowany w uczuciach.
      STOP!
      "Rozpocząć relacje"... Może mu chodzi o to,żeby miał Castillo na każdą swoją niewyżytą zachciankę? Wspaniały dobór słów.... Nie no,wygląda na to,że bierze ich relację na poważnie. Prędzej czy później oboje się będą wielbić.
      Violcia,co ty robisz taki opór? Nie wierzę,że go tak nienawidzisz. Taka prawda. Zaraz go pokochasz,ślub,wesele,berbecie i Apple współpracujący z Samsungiem.Yay!
      Kocham tego bloga,nie każ mi czekać do niedzieli,błagam! (tak jak samsungowiec o wybaczenie)



      Zapraszam do sb: leonetta-my-version.blogspot.com

      Usuń
    2. Najmocniej przepraszam za błędy,piszę z tel i nawet nie sprawdzam.
      Obiło mi się o uszy coś o powrocie Bared to you (jakoś tak)
      Czyżby nowa historia?

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Hej Kochane !!!!
      Rozdział Genialny , Boski , Wspaniały rozwalił moją psychikę !!!

      Oj Leoś po co było ci tyle pić teraz masz kaca :/
      Viola się budzi a tu Verdas i ona w jednym łóżku bez ubrań.
      Ona mówi ty gnoju ale przecież to nie jego wina że się przespali gdyby nie chciała to by z nim nie poszła do łóżka no ale poszła no co zrobisz nic nie zrobisz :***
      Violke wszystko boli po ostrej nocy z Verdasem wcale jej się nie dziwie Leosiek ją przeprasza a ona mówi że sobie to wszystko zaplanował na początku tak ale później jakoś tak wyszło ze wylądowali w łóżku no coż tak sie zdarza **
      Leoś tak sie martwi abz Viola wzieła tabletki dzien po a ten jej dowalił ze i tak bz usuneła a ta go w policzek :*** to musiało bolec
      Boże Verdas co ty jej zrobiłeś że ma uraz do meżczyn i chce o tobie zapomniec -*-
      Violka idzie na spacer a tam Verdas za nią idzie i prosi o przebaczenie
      Ajajaj Leoś wie jakie są ulubione kwiaty Vilu -***
      Vilu mu wybacza przez e-maila chociaż mu wybaczła :**********
      Co Violka narzeczoną Verdasa zrobili im zdjęcie w parku i każdy myśli że są narzeczenstwem _****
      Leosiek najlepszy Witam moją narzeczoną
      Noah chce wrocic do Vilu dobrze że sie nie zgodziła uff :****
      Sorry za błedy ale klawiatura mi szwankuje :(
      Mam pytanie czy na blog Bared to you macie już pomysł na nową historie :)
      Papa Słonca !!!

      Usuń
  7. Cudoo !! ♥
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten rozdział rozwala system !!!
    Kocham, kocham i kocham tą 11 <3
    Pięknie, że tyle L i V a to ,, Witam narzeczoną'' rozwaliło mnie na łopatki ( sweetaśne!!!)
    Więcej takich ploteczek prosze !
    Matko co za super blodż i ta historia, no miodzo!!!
    Spadam bo wypadało by się pouczyć a ja tylko w internetach siedze :)
    Pozdrawiam i weny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Dziewczyny ! Brakuje mi słów, aby wyrazić to co teraz czuję ! Jeśli chciałbyście skończyć tę historię ( bo np.: coś wam nie wyszło ) to ja się tak nie bawię ! Uzależniłam się od niej i za każdym razem wyczekuję coraz mocniej ! ♥
      Za takie coś należą wam się ogromne brawa ! ^^

      Jaaa León się zakochał w Vils ! Tak to raczej olał by ją zaraz po tym jak wyszła z jego domu, ale nie ! Kupił jej róże i ukląkł przed nią - jakby się jej oświadczył ( czekam na to ) !
      Coś mi się wydaje że V powoli zakochuje się w L - będą z tego dzieci, ja wam mowie ! :)

      Noah serio ? On tak o nią walczy, taki kochany ( rzygać tylko tęczą -.- )
      Daj sobie spokój - ona Cię nie kocha, bo kocha Verdasa. Amen !

      Crawford tez juz poszedł w odstawkę, bo Leon jest jedyną miłością V ! Tak foczki, to prawda ! ★

      Nie wiem co wy mi robicie ale połączenie waszych talentów jest jak dynamit ! Rozsadza od środka i zostawia nic. A gdy się regenerujesz to znowu wasz dynamit i bum ! :D
      Czekam na następny rozdział i nie, że czekam ( tak pisze bo musze ) ale czekam, bo umieram ! ♡

      Olivie xoxo

      Usuń
  10. Ja zawsze cudowny *-* Mam pytanie, mogłabym dla niemieckiego Bloga przetłumaczyć wasze rozdziały? Naturalnie nie musicie sie zgodzić, to tylko pytanie. Link i imię bloga dam wszystkim czytelnikom. Nię będę udawać że to moje.
    czekam na odpowiedz.

    Wasza wierna fanka Melissa. ♡

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaa świetneee :33 Strasznie mi się podobało :)) Verdasik się zmienia czy jak? takie przeprosiny urządzać no nieźle :D Super :3 czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Odpowiedzi
    1. Nie ma 40 kom.
      Ludzie zajmują ale nie wracają -.-
      A tak super czekam na rozdział ;c

      Zawiedziona, niewierząca w ludzkość Olivie ( bez xoxo )

      Usuń
  13. Kocham <3
    Czekam na next'a ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. no dalej dziewczyny! piszcie te komentarze!

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział, dziewczyny ♥
    Czekam na następny!

    /Agathis

    OdpowiedzUsuń
  16. Padam tu! Rozdział musi być,bo zgon na miejscu!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Dodacie dzisiaj nowy rozdział, dziewczyny ♥?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.