niedziela, 29 marca 2015

07. Zamknij cycki


          Stojąc pod gmachem sądu mam idealny widok na główną ulicę Los Angeles. Tłumy ludzi przebiegające przez jezdnię dawały mi rozrywki. Jedni śpieszyli się do pracy, a drudzy mieli totalnie wylane na przejeżdżające auta obok nich.
          Ja zaś stałam w miejscu i co jakiś czas zaciągałam się swoim e-papierosem. To mój sposób na stres. Aktualnie jestem kłębkiem nerwów, bardzo się boję o losy mojej firmy. Nie mam pojęcia, gdzie Verdas zaatakuje.
          Domyślam się, że ma wiele haków na mnie i moich pracowników. Jednakże ja nie poddam się łatwo. Proces musi się zakończyć dla mnie korzystnie. Jedyną osobą, która przegra starcie w sądzie będzie ten palant.
          Wypuściłam dym z ust. Zaciągnęłam się ponownie. E-papierosy dają mi ukojenie. Wielokrotnie obiecywałam sobie, że skończę z tym nałogiem, jednak nie potrafię. To mój sposób na walkę ze stresem i nie zmienię tego.



- Witam, Pannę Castillo! - Rzucił w moją stronę Verdas.
          Niechętnie spojrzałam w jego stronę. Spieprzaj.  Nienawidzę tego gnojka.
- Wal się. - Syknęłam do niego, kiedy wypuściłam dym ze swoich ust.
- Piękny nałóg.
         Nie odpowiedziałam, odwróciłam wzrok w drugą stronę. On chce mnie jeszcze bardziej nakręcić, ale ja nie jestem aż taka łatwa. Trudno jest mnie wyprowadzić z równowagi.
         Verdas stanął jednak na przeciwko mnie. Zabrał mi z ręki urządzenie, a sekundy później wylądowało w jego ustach.
         A więc będę musiała kupić sobie nowego e-papierosa. Nie mogę na niego patrzeć.Skrzywiłam się i odwróciłam wzrok w drugą stronę.
- Gotowa przegranej?
- Ja nie przegram, ja zawsze wygrywam.
- Ta chyba w pokera.
          Skrzyżowałam ręce na piersiach i spojrzałam na niego wściekła.
- Weź się wal. - Syknęłam.
- Z Tobą w łóżku.
- Wybij sobie ten chory pomysł z głowy. Nie pójdę z tobą do łóżka, nigdy.
- Pójdziesz. - Po raz kolejny zaciągnął się moim papierosem.
- Idiota. - Westchnęłam.
- Miło, że o sobie tak mówisz.
          Zaśmiałam się cicho.
          Szkoda mi go.
          Czasami zastanawiałam się nad prawdziwym obliczem Verdasa. Jaki on jest w stosunku do swoich przyjaciół, rodziców. Musi mieć wiele twarzy. Jednym z nich jest oblicze idioty, z którym mam do czynienia na co dzień.
- Widzimy się w sali.
- Przegrasz. - Powiedziałam szybko do niego.
- Nie byłbym tego taki pewien.
- To bądź. Jesteś na przegranej pozycji, Verdas.
- Tak samo jak Ty, Castillo.
- Jedna osoba z nas musi przegrać i będziesz nią ty.
- Zamknij cycki.
         Uderzyłam go w prawy policzek. Kurwa. Moja ręka.
         Cicho jęknęłam i spojrzałam na niego. Śmiał się.
- Oddawaj to. - Syknęłam i wyrwałam mu z ręki e-papierosa.
         Oddaliłam się od tego dupka jak najdalej.Nie potrafię przebywać tuż obok niego. Patrzenie też nie jest dobre.
         Poczułam nagle ramiona Graves'a. Od razu mi lepiej. Szepnął mi słowa otuchy. Miałam pewność, że będzie dobrze.
- Dzięki. - Powiedziałam po chwili.
- Jestem wybawicielem.
- Chcę już wrócić do domu i do łóżka.
- Dzienne zapotrzebowanie. - Zaśmiał się.
- Po prostu chcę wrócić i się położyć. - Wyjaśniłam.
        Spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami.
- Wiem, co miałeś na myśli.
- Nic się nie da przed tobą ukryć.
         Przytaknęłam.
          Dochodziła godzina rozprawy. Weszliśmy do środka. Momentalnie moje serce zaczęło szybciej bić Bardzo się denerwowałam. Nie wiem czego się spodziewać. Muszę wygrać, nie ma innej opcji. Stawka jest ogromna.
          Od razu otoczył mnie oraz Noah'a tłum dziennikarzy. Tylko tego mi brakowało. Zaczęli zadawać mnóstwo pytań na temat rozprawy oraz mojego życia prywatnego. Wszystko pozostawiałam bez komentarza.
          Przywitał nas nasz prawnik. Przypomniał nam w skrócie linię naszej obrony.  Oboje przytakiwaliśmy mu. Zdawał sobie doskonalę sprawę z powagi rozprawy.  To być, albo nie być Apple Inc.
          Weszliśmy do sali, w której za parę minut miała rozpocząć się rozprawa.  Z pomocą Graves'a przepchaliśmy się w stronę sali, w której miała się za parę minut zacząć rozprawa.  Po chwili w środku pojawił się również Verdas.  Wraz z nim jakaś brunetka.
          Pewnie jakaś jego dziewczyna, która skacze jak nienormalna dookoła jego samsungowskiego zadka.
          Istnieje też opcja, że to dziwka. A co mnie to obchodzi? Mam gdzieś to wszystko. Verdas nic dla mnie nie znaczy. Minuty ciągły się nieubłaganie.
         Zajęłam miejsce obok swojego prawnika i cicho westchnęłam. Ludzie, zabierzcie mnie stąd.  Kilka godzin w tym towarzystwie. No kurwa za jakie grzechy?
         Co ja takiego zrobiłam? Nic! I proszę, zaczęło się.
         Wszyscy wstali, kiedy sędzia wszedł do sali.  Paplał jakieś głupoty, których nie słuchałam. Praktycznie przez całą rozprawę się nie odzywałam. W przeciwieństwie do Verdasa nie wybuchałam od czasu do czasu złością.
         Gdybym była dobra zainwestowałabym w terapię dla niego. Ale nie zrobię tego. Sam ma mnóstwo pieniędzy, niech sam zainwestuje w wizyty u psychologa. Szkoda mojego cennego czasu.
         Mam mnóstwo spraw na głowie, jestem bardzo zagonioną - jak na tak młody wiek - kobietą. Pokręciłam głową. Nie mogę teraz o tym myśleć.
- Panie mecenasie. - Sędzia zwrócił się nagle w stronę mojego prawnika. - Proszę, teraz pana kolej.
         Spojrzałam na niego podenerwowana. Mężczyzna rzucił mi pełne spokoju spojrzenie, po czym wstał z ławki. Czuję moje serce w przełyku.
        Spojrzałam na niego, jak poprawił szybko swój krawat koloru śliwkowego i wziął do ręki plik materiałów. Wziął głęboki oddech i zaczął mówić:
- Panie Verdas, zanim może zaczniemy oskarżać moją klientkę, chciałbym zadać panu parę pytań. - Zrobił parę kroków i stanął przed ławą za którą siedział szatyn. - Proszę nam wszystkim opowiedzieć, jak powstawały dotykowe telefony pochodzące z pańskiej firmy. Proszę wszystko opowiedzieć co pamięta pan.
- Sen proroczy. - Uśmiechnął się szatańsko. - Wielokrotnie przed spaniem obmyślałem nowe patenty, aby udoskonalić sieć telefonów komórkowych. jedne wyrzucałem do kosza, a drugie zostawiałem zapisane na kartkach w moim biurze. Wówczas jeszcze w Miami. Wraz z moim zespołem pracowałem nad opanowaniem rynku telefonami dotykowymi. Gdy nasze plany telefonów z serii Galaxy, chyliły się ku końcowi. Firma Panny Castillo z dnia na dzień - bez żadnej informacji - wydała dokładnie taki są sprzęt nad którym pracowaliśmy.
- Dokładniej firma Apple Inc. zaprezentowała pierwszy model dotykowego telefonu - zerknął szybko na jedną z kartek - pod koniec czerwca  2007 roku. Pańska firma zaś trzy miesiące później we wrześniu. - Ponownie spojrzał na Verdasa. - Czy w 2007 roku istniał jakiś związek pomiędzy panem a moją klientką? Nie mam na myśli relacji chłopak - dziewczyna, tylko czy znał się pan z panną Castillo?
- Tak. Wielokrotnie widywaliśmy się na spotkaniach towarzyskich. Mój przyjaciel jest narzeczonym, jej przyjaciółki.
- Czy podczas któregoś spotkania był poruszany temat pańskich firm?
- Nie mam nawyków do rozmowy o pracy, po godzinach.
- W takim razie - uniósł prawą rękę do góry, w której nie trzymał plik materiałów - panna Castillo nie wiedziała o nowym telefonie dotykowym, który miał zostać wydany przez pańską firmę.
        Uśmiechnęłam się w duchu.
- Poza tym pomiędzy Samsungami a IPhone'ami możemy dostrzec dość dużo podobieństw. Wystarczy popatrzeć nawet na sam model.
Leżysz Verdas.
- Mamy różnicę trzech miesięcy pomiędzy premierą pierwszego IPhone'a 2G, a Samsungiem Avilla. Natomiast pomiędzy telefonami istnieje dość dużo podobieństw. Wygląd, budowa, menu... Dość długo można wymieniać.
- Bzdura. - Mruknął Verdas.
- Potem z czasem firma Apple Inc., zaprezentowała kolejny model. Po paru miesiącach zrobił to samo Samsung. Nowszy model, więcej możliwości.
        Wygraną mam jak w banku.
- Przejdźmy więc może do teraźniejszości. - Mężczyzna skrzyżował ręce na piersiach. - Czy widział pan projekt  Apple Watch?
- Trudno nie zauważyć szyldów reklamowych. - Zadrwił.
- Co pan sądzi o tym projekcie?
- Kopia.
- Kopia czego? - Spytał z uśmiechem.
- Samsung Gear.
- Pomimo tego, że pomysł jest ten sam, możemy dostrzec dużo różnic pomiędzy dwoma modelami. -        Odpowiedział mój prawnik i podszedł do sędziego. Położył przed nim plik materiałów. Następnie podszedł do adwokata Leóna, który od początku dzisiejszej rozprawy dość dziwnie milczał. Położył przed nimi ten sam plik materiałów, a następnie ponownie przeniósł wzrok na Verdasa.
Wszyscy zebrani zamilkli na chwilę. Zapadła głucha cisza. Niezręcznie, ups.
- Pierwsza różnica choćby w samym modelu. Różnią się one pod względem wyglądu oraz wymiarach. W przypadku Apple Watch jest to czterdzieści dwa milimetry na trzydzieści osiem, zaś w przypadku Samsunga Gear pięćdziesiąt osiem milimetrów na czterdzieści.
- Milimetry to cyferki. A, cyferki można zmieniać.
- No dobrze, w takim razie pod względem kolorów. Firma Apple Inc., zaprezentowała zegarek w trzech różnych wersjach. Zwykły stalowy, sportowy oraz w 18 karatowym złocie. W przypadku Samsunga Gear mamy do czynienia tylko z jednym - plastikiem.
- Prawda jest taka, że Samsung Gear pojawił się na rynku jako pierwszy, w czym muszę przyznać panu rację, jednakże IPhone'y były pierwszymi dotykowymi telefonami.
Aż się nabuzował.
- Tak? To proszę mi podać datę od której zaczęto pracę nad popieprzonymi iPhone'ami produkcji firmy tej siksy.
- Panie Verdas! - Tym razem odezwał się sędzia. - Proszę się uspokoić, inaczej będę musiał nałożyć na pana grzywnę.
- Jasne, nie ma sprawy. Rzucaj Pan kwotą, a od ręki mogę zapłacić.
- Panie Verdas, ostrzegam pana.
- A ja tą sukę, że zniszczę tą cholerną budę Apple.
- Panie Verdas. - Podniósł głos mężczyzna. - Nakładam na pana karę kwotę w wysokości pięciu tysięcy dolarów.
- Mogę już zapłacić? - Zaśmiał się.
- Po rozprawie.
- Wtedy to już będę na Hawajach z pewna kobietą.
- Nie obchodzi mnie to. - Syknął.
- Prze Pana, czy sędzio. Jak tam chcesz, mi bez różnicy. - Lamentował. - Pan jest nikim, a ja jestem kimś. Niech Pan stuknie młotkiem i odroczy to wszystko na kilka tygodni.
- Panie Verdas, nie będzie mi pan mówić, co mam robić.
- Ależ owszem, będę.

***

- Kotek, nie denerwuj się tak. Mówiłam, że jesteś na przegranej pozycji. - Rzuciłam w stronę Verdasa, który wściekły właśnie opuścił budynek sądu.  Spojrzał na mnie groźnym wzrokiem. Ryknął i zbiegł po schodach. Minął stado paparazzi.
         Zadowolona zaśmiałam się cicho.  Jeśli myślał, że wygra z Violettą Castillo. Grubo się mylił.     Oparłam głowę na umięśnionym ramieniu Graves'a. Mamy w końcu co świętować.  Poczułam rękę oplatająca moją talię. Spojrzałam na niego.
- Idziemy na lody. - Oznajmił z uśmiechem.
- Nie chcę. - Burknęłam.
- Co? - Zapytał zdezorientowany.
- Jestem zmęczona. - Wyjaśniłam.
- Seks?
         Pokręciłam przecząco głową. Nie mam siły na spędzanie z nim ostatnich godzin tego dnia.
- Przepraszam. - Szepnęłam, widząc jego urażoną minę.
- Mam jechać do siebie, tak?
- Spotkamy się jutro, dobrze?
        Pokiwał głową. Pocałowałam go w policzek.
- Jutro o czternastej widzę cię w swoim gabinecie.
- Naturalnie.
- Ani minuty spóźnienia.
Westchnął mi prosto do ucha.
- Może wpadnę na noc.
- Marzenie.
        Poklepałam go delikatnie po policzku, po czym pożegnałam się i odeszłam.  Wsiadłam do swojego białego porshe. Odpaliłam silnik i zaczęłam jechać w stronę miejsca, w którym za chwilę miałam spotkać się z nim. Przystojny właściciel wytwórni płytowej.
        Dojechałam na miejsce po paru minutach.
Zaparkowałam po przeciwnej stronie restauracji.
          Wysiadłam z samochodu i poprawiłam sukienkę.  Jest dobrze, pomyślałam. Cicho westchnęłam i zaczęłam iść przed siebie.  Zza rogu wyłonił się olśniewający Crawford.
         Stanęłam w miejscu na jego widok.  On jest zbyt seksowny, aby istnieć!
Boże, taki ideał... Padam na kolana.
        Szatyn podszedł sprawnym krokiem do mnie. Na powitanie pocałował mnie w policzek.
- Hej. - Odezwałam się pierwsza.
- Witaj, piękna.
- A więc gdzie idziemy?
- Na kolację, a później impreza przenosi się do mnie.
        Przytaknęłam zainteresowana. Zapowiada się bardzo ciekawie. Wieczór z Christopherem... Czy może być jeszcze lepiej?
        Mam nadzieję, że będziemy nadzy w jego domu. Już to sobie wyobrażam.  Ja i on, oraz jego sofa. Położył nagle rękę na mojej talii. Zaczęliśmy iść w stronę restauracji.
        Czuję się wspaniale.
        Weszliśmy do środka luksusowego lokalu, a następnie zajęliśmy stolik, który wcześniej zarezerwował szatyn.  Dzięki Bogu moich rodziców tu nie ma. Są w Las Vegas. Na pewno zdziwiliby się na widok mnie w towarzystwie przystojnego mężczyzny. Zaczęliby zadawać różne dziwaczne i nie potrzebne pytania, których cholernie nienawidzę.
        Właściwie to ja nienawidzę całej tej rodziny. Oprócz mamy i brata. Reszta mnie nie interesuje.
Wszyscy fałszywi jak cholera.
         Podeszła do nas kelnerka, która podała nam karty menu. Po dość długim czasie zdecydowaliśmy się na odpowiednie dania, które zamówiliśmy.
         Dodatkowo brunet zamówił butelkę wina. Kiedy kelnerka odeszła, spojrzeliśmy na siebie.  Pożerał mnie wzrokiem.
         Boże, Christopher. Przestań.
         Zaraz będę mokra. Odwróciłam wzrok w drugą stronę.  Nie mogę. Muszę się powstrzymać, uspokoić. Noah, kurwa Graves.
       Dlaczego? Moje życie jest do bani. Mężczyzna widząc moją minę, chwycił mnie za dłoń.  Pogłaskał moje knykcie.
- Jak spędziłeś dzisiejszy dzień? - Postanowiłam jakoś zacząć rozmowę.
- Sprawowałem pieczę nad nagrywaniem teledysku do piosenki pewnego debiutanta.
- Ciekawe. - Skomentowałam. - I jak?
- Musimy poprawić kilka scen.
        Przytaknęłam wyraźnie zainteresowana tym wszystkim.  Grecki Bóg w oprawie Amerykańskiego Businessmena. Ciekawe.  Zbyt intrygujące.
        Uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę.  Chodźmy już do niego, no! Straciłam apetyt, mam ochotę na coś innego.
       Bardziej erotycznego. Założyłam nogę na nogę.  Spojrzałam na niego. Znowu obdarował mnie tym samym spojrzeniem. Boże, czy on to robi specjalnie? Zemdleję tu zaraz.
- Weź przestań. - Powiedziałam nagle.
- Słucham?
- Nie patrz się tak na mnie. - Wyjaśniłam.
- Dlaczego? - Zachichotał.
- Bo tak i już.
- Eh, kicia nie utrudniaj mi życia.
        Zaśmiałam się cicho i odwróciłam wzrok w drugą stronę.  Kelnerka szła ku nam z naszym zamówieniem. Podeszła do stolika. Postawiła dania przed nami. Życzyła nam smacznego i zostawiła samych. Oboje złapaliśmy za sztućce. Zaczęliśmy jeść.

***

- Oto moje skromne królestwo. - Szepnął mi do ucha Crawford.
        Rozejrzałam się uważnie po pomieszczeniu.  Stawiał na nowoczesność. Tak samo, jak ja.  Dwie bratnie dusze.
- Ładnie. - Skomentowałam.
- Dziękuję. - Uśmiechnął się. - Zapraszam do środka.
        Zrobiłam parę kroków do przodu. Dostrzegłam wejście do salonu, jadalni, kuchni oraz łazienki. Mogłabym tu mieszkać.
- Nieźle, na prawdę. - Powiedziałam, kiedy postawiłam torebkę na podłodze.
       Zdjęłam buty z czerwoną podeszwą. Ułożyłam je starannie i spojrzałam na szatyna.
- Noc życia? - Poruszył zabawnie brwiami w moim kierunku.
- A co masz konkretnie na myśli? - Spytałam
- Ty już wiesz co.
        Zaśmiałam się i weszłam do salonu.
- Masz ochotę na wino?
- Nie, dziękuję. Piliśmy już w restauracji.
- Tutaj, także możemy wpić lampkę.
- Ja podziękuję. - Mruknęłam i usiadłam na sofie.
       Brunet westchnął patrząc na mnie. Po chwili jednak usiadł obok mnie. Spojrzał w moje oczy. Zrobiłam to samo.
- Sypiasz z kimś?
       Muszę mu powiedzieć prawdę, nie mam zamiaru go oszukiwać. Delikatnie przytaknęłam głową.
Zamurowało go. Cholera jasna!
- Przepraszam. - Szepnęłam.
- Nic już nie mów.
        Zamilkłam. A jednak, jest wściekły. Mogłam odmówić. Jestem idiotką.
Do nieskończonej potęgi.
- Pójdę lepiej do siebie. - Powiedziałam po chwili niekomfortowej ciszy.
- Jak chcesz. - Mruknął cicho.
- Dzięki za kolacje. Było fajnie.
- Przyjemność stoi po mojej stronie.
       Uśmiechnęłam się blado. Jest wkurzony. Chciał mnie uwieść.
- Nie mam chłopaka. - Próbowałam jakoś uratować sytuacje.
- Nie kłam, przyznałaś się
- Okej, jest gościu, z którym się pieprzę i to tyle. Nikogo nie kocham, z resztą ja nie potrafię kochać. - Pokręciłam lekko głową, kiedy dotarło do mnie, że to powiedziałam. Jeszcze większa idiotka ze mnie. - Nie wierzysz mi? Okej. Spadam w takim razie.
- C-co?
- Cześć. - Wstałam z sofy.
- Violeta. - Złapał mnie za nadgarstek.
        Spojrzałam na niego.
- Pieprz się ze mną, a nie z nim. - Ryknął.
       Zamilkłam. On tak na serio? Cholera. Myślałam, że jest wściekły na mnie.
- Proszę. - Mruknął. - Chcę Cię poczuć.
       Mam się zgodzić? Nie wiem. Wcześniej byłam pewna co do pieprzenia się z nim, a teraz? Boże, nie wiem. Noah, Christopher...
       Agh! O jednego za dużo! Cicho westchnęłam, kiedy spojrzałam ponownie na szatyna. Przegryzłam wargę.
- Na prawdę nie wiem. - Szepnęłam.
- Oferta jest jeszcze aktywna przez 4 sekundy.
- Okej, niech ci będzie. - Odpowiedziałam szybko.
- Zgadzasz się?
       Przytaknęłam. Brunet klasnął w dłonie.
       Przyciągnął mnie do siebie. Wylądowałam na jego kolanach Zaśmiałam się cicho.
       Położyłam ręce na jego ramionach i przybliżyłam się. Lekko rozchyliłam usta. Po chwili poczułam, jak jego język pieścił mój. Prawdziwa rozkosz.
       Christopher, jesteś cudowny.
       Mogłabym kochać się z nim godzinami. Zaczęłam rozpinać jego koszule. Ukradkiem zauważyłam pudełko prezerwatyw na stoliku za nim. A więc to wszystko zaplanował.
       Wiedział, że mu ulegnę.Spryciarz.
- Pocałuj mnie. - Szepnął.
      Spojrzałam na niego. Przybliżyłam się jeszcze bardziej, aby chwile pózniej złączyć nasze wargi w pocałunku. Muskałam je z wielką namiętnością. Równocześnie rozpinałam guziki koszuli.
      Ah, pieprzyć to. Zerwałam z niego ubranie, a guziczki rozleciały się po podłodze.
     Szatyn się zaśmiał. Faceci. Westchnęłam. Przejechałam prawą ręką po jego umięśnionym torsie. Zupełna odmienność Graves'a.
- Zależało ci na tym, prawda? - Zadałam mu pytanie.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że to tylko jeden raz?
- Jeden? - Zapytał smutny.
- Uwierz mi, nie spodoba ci się, poza tym ja nie umiem kochać, więc na związek ze mną nie licz.
- Pieprzyć kochanie.
       Wywróciłam oczami. Kolejny uparciuch. Byleby tylko dobrać się do moich majtek. Rozpiął mi szybko sukienkę, którą zdjął przez moją głowę.
       Moje ciało okrywane jest teraz tylko i wyłącznie przez bieliznę. Dostrzegłam w jego oczach iskierki. Jest zadowolony. Cóż, w prawdzie owa bielizna miała być specjalnie dla Noah'a. Teraz się liczy tylko Christopher.
       Tu i teraz. Ja i on. Przyciągnęłam go do siebie, kiedy szatyn położył mnie na sofie. Spojrzałam w jego oczy. Cholera, jeszcze piękniejsze od Graves'a.
- Boże Christopher, doprowadzasz mnie do szału. - Jęknęłam.
- Wiem maleńka. I, oto chodzi.
- Dlaczego nie poznałam cię wcześniej? Boże, tak bardzo chciałabym cofnąć czas.
- Trzeba było przychodzić na spotkania towarzyskie.
      Machnęłam ręką.
- Co tu się kurwa dzieje?
       O nie, tylko nie on. Jak ten pieprzony gnojek tu wlazł?!

**//**

Za Wami siódemeczka w której rozprawa ^^
Nie mam pomysłu na notkę, so jej nie ma :( 
Plus, umieram chcę zemdleć w pokoju Jorge. 

rozdział 08 -> 40 komentarzy 

Nath i xAdusiax ;*

47 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. No, to doczekałam się kolejnej waszej perełki! ♥

      Na początku dziewczyny zabije was! Przez was mam ochotę na e-papierosa.. XD ( Gimnazjum pozdrawia). Za dużo razy pisałyście o tym, grr.
      Ale ta scena, gdy Verdas zabrał jej ele i sam zaczął się zaciągać.. Też tak chce! Nevermind.

      Ooo V, woli czas spędzić z Ch niż z N. Wolę Christophera niż Noaha, więc super, że tak zrobiłyście! Młodzi i piękni. Hahahaha, niech się porządnie zabawiają, tylko, żeby pamiętali o zabiezpieczeniu, żeby wpadka nie była, hyhy.

      V wygrała sprawę! Jestem dumna z niej. Moja krew 8)
      A szanowny Pan Verdas, będzie musiał płacić grzywne w sądzie. Ale się nawet tym nie przejął. Kto bogatemu zabroni?

      A w końcowej scenie Ch i V, chyba Verdas im przeszkodził.. Chyba, że to tylko taka podpucha, a to może być Noah. Zresztą nie wiem...

      Całusy,
      Kylie.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Cudny rozdział ^^

      Rozprawa wygrana przez..... Castillo, a przez kogo by innego? Buahahaha tylko ona wygrywa ;')))

      Kim jest ten koleś, który im przerwał? Nie mów tylko, że to....

      Czekam z niecierpliwością na next'a <3

      Usuń
  4. Super ❤
    Czekam na next kochane :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co dalej????????
    Super, wspaniały.
    <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny :*
    Czyżby Leon z nim mieskzał, a miało go dziś nie być, bo miał byc na Hawajach ^^?
    A tu Violka paraduje w bieliźnie :D ^^
    Czekam n dalszy rozwój wydarzeń ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny!!
    Vilu pali? Musi zmienić e-papierosa bo Leon też z niego korzystał .Ja bym się cieszyła gdyby palił mojego papierosa .
    V wygrała sprawę
    L płaci grzywnę w sądzie
    V woli spędzić czas z Christopherem , niż z Noahem .
    Chris wiedział , że Vilu mu ulegnie , a to spryciarz
    V i Chris prawie wylądowaliby w łóżku , ale ktoś im przeszkodził myślę że to Leon
    Czekam z niecierpliwością na następny . :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Mam takie pytanko ? Mogę kupić WASZEGO Verdasa ? np. na Ebay'u, albo Allegro ?
      Cholerny z niego debil - I love him so much ! ♥
      I te teksty w sądzie - rozwaliły mniee ! ;D

      Ten Noah to taki typowy cycuś-mamuś. Zgrywa takiego biednego, opiekuńczego i nawet nie wie, że jego Fjola się pieprzy z gościem na kanapie o imieniu Christopher xd
      Szczerze ? Zal mi go. Znajdź sobie inna, LEPSZĄ, kobietę !

      Kiedy połączycie Leonette ? ;-;
      I want Leonetta ! ;D

      Czekam na next ! A że nie dodacie go w sobotę, to muszę czekać aż do po świętach - I'm crying ;C

      Kocham was xoxo

      Usuń
  9. Mhm... brak słów!

    Zajebiste! Ciekawie kto to ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Super!!
    Świetny rozdział!!
    Violetta wygrywa!!
    OMG!! Christopher jest cudowny!!
    Mmmm no nie mogę!!
    Czy to Noah wszedł?Może to jego brat?A może to Verdas?
    Życzę dużo weny i czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  11. Heej dziewczyny ^..^
    Kolejny niesamowity rozdział za nami :)
    Ha ! ... Fiolka wygrała w sumie to by bylo fajnie jakbyy obydwoje wygrali ;*
    Później Christoper i łóżko a tu bum Verdas Hah ! ..
    Ale ma wyczucie czasu Lajon :)
    Dobre nie powiem :*


    Dziś tylko tyle ... Świetny i zajmijcie mi miejsce

    Kocham
    blanco ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruszyłam tyłek i chciałam was przeprosić bo skomentowałam tak krótko a domagam sie zajęcia :3

      Ale ja bym chciała komentować nie ostatnia :(
      Przepraszam :* wubaczcie :*
      Wspaniały blog wspaniałe wy co tu dodam nic bo nie ma słów które to wyrażą :* :*

      Proszę zajmijcie
      Kocham <3

      Usuń
  12. AAA! Siódemeczka! :D
    Rozdział fantastyczny,
    zaskakujący i niesamowity! :D
    Leon *-*
    Dobra, dobra. Ja lecę!
    Pa!
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam,
    /Nikaś\

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny!
    Taka trochę spóźniona ja :(
    Nadrabiam rozdziały i w końcu dotarłam do tego bloga ^^
    Rozdział jak zawsze mi się podobał :P
    No i mamy rozprawę, która nie skończyła się najlepiej dla Leona :(
    Violetta ją wygrała i oszukała Noaha aby spotkać się z Christopherem xD
    Akcja przenosi się do niego, robi się ciekawie i BUM!
    Hahaha ktoś im przerywa ;D Najpierw pomyślałam o Leonie, a to jest bardzo możliwe i musi być jakoś spokrewniony lub zaprzyjaźniony z Chrisem, może być to też Noah, ale Violetta by go tak nazwała? No nie wiem już bo w końcu może to być ktoś w ogóle inny i może to być zmyłka, ale jednak postawiłabym na Leona :)
    Czekam na kolejny rozdział ;*
    Kocham Cię <333

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny. Rozprawa i Vils wygrała. Szczerze się tego nie spodziewałam. Myślałam że szczęście dopisze Verdasowi. Czyżby to Leon przeszkodził Vilu i Chrisowi? Jestem bardzo ciekawa. Tak dużo pytań, a zero odpowiedzi. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny ♥ O takich dwóch talentach można tylko pomarzyć. Dwie moje ulubione bloggerki zakładają jednego, wspólnego bloga o Leonettcie, którą wręcz ubóstwiam. Marzenie, które się spełniło!
    Jeżeli mam komentować ten oto rozdział to nie mam się do czego przyczepić. Jest on poprostu bezbłędny.
    Czekam na więcej takich fantastycznych rozdziałów jak ten i inne oczywiście ♥
    Pozdrawiam bardzo serdecznie
    ~ Gabuu Verdas ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeeeeejuuuuśkuuu <3
    Dobra,dziś się nie rozpisuję.Do jasnej cholerki,kto im przeszkodził?? No kto?!
    Obstawiam Noaha,ale zakładając,że Werdas przyjaźni się z Chrisem,(coś tam było wspomniane).No taak! Do czarnej anielki,przecież Chris zaprosił też Lajona na spotkanie towarzyskie,było w jednym rozdziale.To na pewno Leon ;D
    Po za tym Fjola raczej by tak nie nazwała Graves'a.

    Brith

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie mogę się doczekać następnego :)
    Kocham was ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. kocham te rozdzialy love <3 leon jest tutaj taki napalony ciekawa jestem czy bedzie z viola a jak tak to bedzie to raczej trudna relacja hah xd ale jestem za tym xd szkoda troche tego noacha ale coz :((((

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziewvczyny słyszałam o wyjeździe Adi dlatego pytam . Kiedy pojawi sie rozdział bo wyjechała i dlatego pytam
    Jeśli moglybyscie odpisać byłabym wdzięczna :*
    Czekam na odp :*
    Blancoo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, rozdział będzie :)

      Usuń
    2. To dobrze :*
      Czekam na kolejną perełke
      Buziakii :*

      Usuń
    3. Ale będzie jutro. Dziś się nie wyrobię :(

      Usuń
  20. Jak zawsze Genialny czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak zawsze Genialny czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Przeczytałam 7 rozdziałów w godzinę ^.^ Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  23. Czm nie ma rozdzilau. Czy ja cos przehapilam? :/

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.