niedziela, 7 czerwca 2015

15. Wykosztowałem

   

     Ciepła kawa, to idealny napój z rana. Dzięki temu będę mogła dzisiaj normalnie funkcjonować. Niespełna dziewięć godzin temu zostawiłam go. Jest mi źle. Bez niego nie istnieję. A co miałam niby zrobić innego? Rzucić pracę specjalnie dla niego? Nie. Nigdy tego nie zrobię. Apple Inc. jest dla mnie bardzo ważną instytucją. Gdybym miała wybierać pomiędzy mężczyzną mojego życia a firmą, bez zastanowienia wybrałabym swoje miejsce pracy. Mam do niej sentyment. Od dziecka odwiedzałam dziadka za biurkiem prezesa.
     Wiedziałam, że pewnego dnia zasiądę na jego miejscu. Ten dzień nastąpił w dzień moich osiemnastych urodzin. Niestety nie wspominam ich miło. Opuścił wtedy nas na zawsze. Tak bardzo za nim tęsknię.
     Odstawiłam kubek na bok. Nie mogę teraz o tym myśleć. Za niedługo mam ważne spotkanie i muszę się skupić. Chińczycy siedzą mi na głowie od dłuższego czasu. Musze zachować trzeźwy umysł. Zwłaszcza, gdy w nim siedzi Verdas. Spokojnie, Violetta. Jesteś twarda.
     Cicho westchnęłam. Podeszłam do drzwi. Otworzyłam je. Czas na kolejny dzień w pracy. Nie mam największej ochoty, ale muszę.
     Wyciągnęłam z torebki klucze. Zamknęłam nimi drzwi. Następnie schowałam je do torebki i ruszyłam w stronę garażu. Wcześniej wyciągnęłam klucze od auta. Nagle ktoś zagrodził mi drogę. Paparazzi? Kto to jest?
     Podniosłam wzrok. No nie, tylko nie Verdas. Na cholerę mi on tu?
- Nie mam czasu. - Burknęłam i ominęłam go. Szatyn jednak złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie. Pocałował. Próbowałam się mu wyrwać, jednak nie mogłam. Był zbyt silny. Nienawidzę tej swojej bezsilności.
     Kiedy w końcu oderwał swoje wargi od moich, odetchnęłam z ulgą.
- Przepraszam. - Szepnął spoglądając w moje usta. Pokręciłam przecząco głową. - Nie kontrolowałem się.
- Nie mam czasu na rozmowę z tobą.
- Masz, proszę. - Opadł na kolana.
     Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami. Wstawaj. Inaczej znowu trafimy na okładki magazynów!
- Jestem dupkiem, cholernym dupkiem. Który nie może fukcjonować bez Ciebie!
- To teraz będziesz się musiał nauczyć.
- Nie proszę! - Łkał.
     Co się z nim dzieje? Zakochał się? Nie, to nie może być prawda. On nie umie kochać.
- Wstań. - Rozkazałam mu.
- Nie. - Pokręcił głową ze łzami w oczach.
- Wstawaj.
     Nie odezwał się, ani nie drgnął.
- Okej, nie odejdę, a teraz wstawaj.
     Założył ręce na barki.
- Wstaniesz czy nie? - Warknęłam.
     Zero odzewu.
- Leon. - Chwyciłam go za ramię i podciągnęłam do góry. - Uspokój się, dobrze?
- Wybacz mi.
- Dobrze, a teraz przepraszam. - Ominęłam go i skierowałam się w stronę garażu.
     Szatyn w dalszym ciągu klęczał. Odwróciłam się w jego stronę i wywróciłam oczami.
- Co mam zrobić, abyś wstał?
     Milczał.
     Podeszłam do niego.
- Ej. - Szturchnęłam go w ramię. - Powiesz mi?
     Dalej nic.
- Leon.
     Kompletna cisza.
- Wstawaj. - Poprosiłam łagodniejszym głosem. - Mam spotkanie i się śpieszę.
     Cholera to nic nie daje!
- Ej. - Uklękłam szybko przed nim i spojrzałam mu w oczy. - Wróć do mnie. Kontrakt jest ważny, tak? Nie odchodzę od ciebie.
     Zero ruchu.
- Boże, Leon. - Westchnęłam głośno na skraju wytrzymania. Zaraz się spóźnię na spotkanie.
     Nic. Kompletna pustka. Słychać tylko śpiew ptaków.
- Leon. - Chwyciłam go za podbródek i skierowałam jego wzrok na siebie. - Nie odeszłam od ciebie, tak? Pójdę dzisiaj na tą kolację, proszę cię. - Splotłam nasze dłonie razem. - Wróć do mnie.
     Zamrugał kilka razy.
- Wrócisz do mnie. - Spytałam dla pewności?
     Niepewnie pokiwał głową. Cholera, co z nim jest?
- Co ci się stało? Źle się czujesz?
     Cisza.
- Nie mam pojęcia, co się z tobą dzieje. - Westchnęłam cicho i przytuliłam go do siebie. - Ale mam nadzieję, że wróci ten prawdziwy Leon Verdas.
- Nie zostawiaj mnie nigdy więcej. - Usłyszałam jego szept.
     Nigdy więcej? Co się z nim stało?
- Spokojnie. - Pogłaskałam go po głowie. On coś planuje.
- Bałem się.
- Już, nic się nie mój. - Oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy. - Muszę iść. Moi ludzie już na mnie czekają.
- Nie zostawiaj mnie.
- Mam spotkanie. - Przypomniałam mu.
- Odwołaj, proszę.
- Przykro mi, nie mogę.
- Błagam.
     Pokręciłam przecząco głową. Westchnął cicho.
- Spotkamy się za parę godzin. - Pogłaskałam go po raz ostatni po policzku i wstałam.
- Dobrze.
    Uśmiechnęłam się w jego stronę delikatnie i ruszyłam w stronę garażu. Cholerny romantyk. Nie mam pojęcia co się z nim stało. Jest zupełnie inny, niż wczoraj. Czyżby aż tak zmienił się w ciągu tych paru godzin?

***

     Jasna dupa. Leon ma zaraz tu być, a nie wiem co ubrać na tą kolację. Chodzę po swojej garderobie ubrana tylko w szlafrok i nic nie wiem! Nie mam pojęcia nawet, na jaki kolor postawić. Muszę pasować pod kolor jego krawatu. Gdybym tylko wiedziała, jaki ma na sobie. Ech. Nie wytrzymam zaraz. Zwariuję i zostanę w domu. Ma jeszcze trzy sekundy!
     Wciekła zacisnęłam dłonie w pięści. Nie lubię spóźnień. Usłyszałam dzwonek. Uspokojona zeszłam na dół po schodach i podeszłam do drzwi. To on! Cicho westchnęłam i otworzyłam drzwi. Przywitałam go lekkim uśmiechem. Otworzyłam szerzej drzwi i wpuściłam do środka swojego kochanka. Wyglądał zjawisko. W sumie to żadna nowość.
- Cześć.
- Hej.
- Takie powitania chciałbym mieć zawsze!
     Zaśmiałam się cicho. Zawsze go pobudzam. Spojrzałam na kolor jego krawatu. Śliwkowy.
- Muszę cię zostawić na chwilę samego. Czeka mnie jeszcze wybieranie sukienki.
 - Pomogę.
- Okej. Będzie zabawnie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
     Uśmiechnęłam się delikatnie i wyszłam po schodach na górę.
- Mam coś dla Ciebie.
     Odwróciłam się i spojrzałam na niego zaciekawiona.
- Wszystko w swoim czasie.
- No dobrze. - Weszliśmy do garderoby. Od razu zaczęłam szukać sukienki w kolorze śliwkowym. - Jak tam w pracy? Przeżyłeś?
- Ciężko było. - Westchnął. - Brakowało mi Ciebie.
     A więc zależy mu. Na mnie. To dlatego przyszedł dzisiaj do mnie i błagał o przebaczenie na kolanach. Kocha mnie. Nie, nie, nie. On mnie nie kocha. Po prostu lubi. Kocha mnie tylko i wyłącznie w łóżku.
     Znalazłam swoją ulubioną śliwkową sukienkę. Zdjęłam ją z wieszaka. Idealnie będzie pasować do krawatu Leona! Dobrałam jeszcze czarne szpilki do kompletu. Okej, mogę zacząć się przebierać.
     Stojąc w samej bieliźnie czułam się mało komfortowo w jego towarzystwie. Spojrzałam na niego i wskazałam mu drzwi.
- Nie teraz. - Szepnął. - Mam coś dla Ciebie.
- Więc daj mi to, zanim cię stąd wywalę.
- Kochanie, muszę Ci z tym pomóc. - Zaśmiał się.
     Uniosłam zdziwiona brwi do góry. Z czym pomóc? To chyba nie jest bielizna. Tak samo, jak ubranie. W takim razie co.. Biżuteria? Naszyjnik?
     Odłożyłam sukienkę i szpilki na fotel i podeszłam do niego zaciekawiona.
- A więc z czym musisz mi pomóc? - Spytałam.
     Wyciągnął z kieszeni spodni woreczek. Zaś z niego wyrzucił na rękę sznureczek z kulkami. Co?!
- Dobrze się czujesz? - Zadałam to pytanie dla pewności.
- Wspaniale.
- Jakoś tego nie widzę. - Mruknęłam ciszej pod nosem.
- Spokojnie.
     Spokojnie? Ja mam być spokojna? On chce bym włożyła kulki gejszy! Nie ma mowy! Pokręciłam przecząco głową i zrobiłam krok do tyłu. Nie, nie i jeszcze raz nie!
- Kiedy tylko będziesz chciała, wyjmiesz je, a następnie Cię przelecę.
     O kurde.
- Okej. - Mruknęłam. - Niech ci będzie.
- Dziękuje!
     Podeszłam do niego i przyjrzałam się uważnie kulkom. Są cholernie duże. I ja mam niby to nosić przez parę godzin? Ludzie.. To się nie zmieści!
- To nie jest przypadkiem za duże? - Spytałam dla pewności.
- Violetta. - Spojrzał na mnie  z poirytowaniem. - Pochwa jest rozciągliwa.
- No dobrze, ale nie wiem, ile z tym wytrzymam.
- Tyle ile zdołasz, a jeśli już będziesz chciałaś ściągnąć to pójdziemy do toalety.
- Chcesz się ze mną pieprzyć nawet w domu u swoich rodziców? Boże, to jest chore. - Szepnęłam i wzięłam od niego kulki.
- Tak chcę. Nie takie rzeczy robiło się w ich sypialni w wieku siedemnastu lat. - Zaśmiał się. - Ja je wkładam.
     Ludzie. Co on robił!?
- Rozrabiaka z ciebie.
- Seks w sypialni rodziców to moja specjalność.
- Warto wiedzieć.
     Zaśmiał się.
- Dobra, wkładaj to. Chce mieć już to za sobą.
- Majtki.
     Cicho westchnęłam i zdjęłam je z siebie.
- Pochyl się.
     Wykonałam jego prośbę i pochyliłam się. Przymknęłam oczy. Nie mam pojęcia, jakie to będzie uczucie. Przyjemne, komfortowe, czy może raczej okropne. Nigdy nie eksperymentowałam z zabawkami tego typu. Teraz mam okazje spróbować i przekonać się, jak to jest.

***

     Podeszliśmy do pojazdu. Verdas otworzył mi drzwi niczym prawdziwy mężczyzna, następnie obszedł samochód i zajął miejsce za kierownicą. Uśmiechnął się w moją stronę. Spojrzałam tylko na niego, lecz nie odwzajemniłam tego. Nie mogę. Nie umiem.
     Odwróciłam wzrok przed siebie i zacisnęłam wargi w cienką linię.
- Moi rodzice mieszkają dwanaście mil stad.
     Zapowiada się długa podróż w towarzystwie szatyna. Za jakie grzechy? Dodatkowo będę musiała stawić czoło przeciwko jego rodzicom. Muszę wiedzieć o wszystkim, zanim ich poznam.
- O czym nie mogę mówić podczas kolacji? - Spytałam nagle.
Zacisnął usta w cienką linię.
- O tym co darzyło się w Nowym Jorku, o kontrakcie, o tym dlaczego się nie uśmiechasz i o mało istotnych faktach z życia.
- Okej. - Odwróciłam wzrok w drugą stronę i otuliłam się bardziej swoim płaszczem. - Będę pamiętać.
- Musisz mieć na uwadze, pocałunki, przytulanie i miłe słówka. - Przytaknęłam. Muszę go całować. Nie powinno być to dla mnie problemem.
- A o czym warto wspomnieć?
- Rodzinie. I, nie wiem.
- Na miłe słówka z mojej strony nie licz. - Uprzedziłam to.
- Musisz.
     Pokręciłam przecząco głową. Nic nie muszę. Ty mnie do tego zmuszasz. Nawet nie ma tego w kontrakcie. Nie zmusisz mnie do tego.
- Trzymaj. - Podał mi paczkę starannie zapakowaną.
     Spojrzałam na niego zdziwiona. Co znowu?
- Otwórz.
     Przygryzłam dolną wargę zerwałam papier. Dostrzegłam mniejsze bordowe pudełeczko. Na myśl co może się znajdować w środku, przymknęłam oczy. Proszę, tylko nie cholerny pierścionek zaręczynowy. Nie, nie, nie! My nie możemy!
- Przepraszam, ale nie mogę.
- Czego nie możesz? - Zaśmiał się.
- Po prostu. Nie mogę. - Podałam mu pudełeczko.
- Ty myślałaś, że... Nie to nie są zaręczyny.
     Na szczęście!
- To.. sama zobacz. - Podał mi ponownie pudełeczko.
     Otworzyłam je. Perłowe kolczyki. Są śliczne. I dla mnie.
- Dziękuję. Są cudowne.
- Załóż je. - Uśmiechnął się.
- Dobrze. - Mruknęłam ciszej.

*** 

     Moje serce coraz szybciej bije. Za chwile stawię czoła przeciwko rodzicom Leona. Szczerze? Boję się. Nie wiem jak się zachowam. Muszę zrobić na nich dobre wrażenie. Wręcz fenomenalne. Dam radę, wszystko będzie dobrze.
- Gotowa?
     Delikatnie przytaknęłam. Otworzył przede mną drzwi. Weszłam do środka jako pierwsza. Zostałam przywitana przez jego rodziców. Starałam się być miłą i w miarę możliwości uśmiechać się delikatnie. Nie wiem czy umiem.
     Rodzice Leona pomimo moich przypuszczeń, okazali się być mili. Holie i Mike są wspaniałymi ludźmi.
- Louis, poznaj Violettę. - Powiedziała nagle mama mojego kochanka i wskazała lewą ręką na dość przystojnego bruneta. Uśmiechnął się w moim kierunku. Wyciągnął prawą rękę w moją stronę, która uścisnęłam. Cholera silny.
     Poczułam nagle czyjąś rękę na swojej talii. Leon. Cholerny zazdrośnik!
- Miło mi ciebie poznać. - Powiedziałam.
- Louis? - Usłyszeliśmy głos jakiejś innej osoby. W pomieszczeniu pojawiła się nagle jakaś kobieta. Ładna, szczupła brunetka podeszła do brata Leona.
- Dakota. - Usłyszałam szept Leona.
     A więc to jego była narzeczona. Nawet ładna. Ładniejsza ode mnie. Z tego co widać, jest w ciąży.
     Kątem oka spojrzałam na Leona, który stał zszokowany tym widokiem w miejscu. Kocha ją. Widać to po nim. Nie mam szans u niego.
- Witaj, Leon. - Odezwała się po dłuższej chwili i zatrzepotała zalotnie rzęsami. - Miło cię widzieć. Co u ciebie?
- Hej, Dakota. - Uśmiechnął się kpiąco. - Jak widzisz mam idealną kobietę, którą kocham z całego serca.
- Widzę. - Spojrzała na mnie, po czym znowu na swojego byłego narzeczonego. - Cieszę się, że jesteś szczęśliwy.
- I to bardzo. - Skwitował.
- Wspaniale. - Położyła prawą rękę na swoim zaokrąglonym brzuchu.
     Odwróciłam się w stronę szatyna. Szepnęłam mu kilka słów na pocieszenie. Chwilę później pocałowałam go w policzek. W ramach wdzięczności uśmiechnął się delikatnie w moją stronę. Dakota i jak mu tam, brat Leona stali zszokowani. I dobrze. Niech widzą, że jesteśmy parą. E to znaczy, nią będziemy!
- Może przejdźmy już do jadalni. - Zaproponowała mama Leona.
     Pokiwaliśmy głowami.
     Weszliśmy do jadali. Pomieszczenie koloru czekoladowego wygląda na bardzo przyjemne. Po środku stał dość duży stół, na który znajdowały się wcześniej przygotowane dania. Leon jako gentleman odsunął mi krzesło. Na którym usiadłam. Lekko się skrzywiłam, kiedy przypomniałam sobie o tych cholernych kulkach.
- Spokojnie, ile wytrwasz, tyle wytrwasz. - Usłyszałam szept Leona.
     Przecież wiem o tym! Problem polega jednak na tym, że nie chcę się z tobą pieprzyć tutaj. To dom Twoich rodziców!
- Wiem. Pamiętam o tym. - Odpowiedziałam.
     Uśmiechnął się w moim kierunku. Dodatkowo fakt o moim braku majtek mnie niepokoi. Już wiem doskonale do czego jest zdolny Verdas, jeżeli nie mam bielizny.
     Na przeciwko mnie miejsce zajął Louis, który uśmiechnął się w moją stronę lubieżnie. Cholera. On jest piękny... Mogłabym go zatrudnić w swojej firmie.
     Przygryzłam delikatnie dolną wargę, kiedy poczułam rękę swojego kochanka na moim kolanie. Podwinął moją sukienkę, lekko do góry. Spojrzałam na niego speszona. Czy on zwariował? Położyłam swoją rękę na jego, aby powstrzymać przed dalszymi ruchami. Mimo wszystko olał ją.
- Leon. - Poprosiłam go.
     Pokiwał głową. Totalny idiota. W towarzystwie swoich rodziców, aby coś takiego wyprawiać?!
     Odwróciłam wzrok w drugą stronę i cicho westchnęłam. Nie myśl o tym, po prostu nie myśl.
- Violetta, gdzie pracujesz? - Zapytał ojciec Leona, Mike.
     Gdzie pracuję? To chyba powinno być im znane!
- Apple Inc. - Odpowiedziałam krótko po nawiązaniu kontaktu wzrokowego z nim.
- A to Ty Leonie nie pozywałeś tej firmy?
     Proszę, tylko nie rozmawiajmy o pozwie.
- Tak. - Szatyn westchnął patrząc na mnie. - Miłość z sali sądowej.
     Ale romantycznie. Jak cholera.
     Spojrzałam na niego.
- Dokładnie.
- Trochę się wykosztowałem.
- Tylko miliard dolarów.
     Zaśmialiśmy się. Kiedy uspokoiłam się, przypomniałam sobie o jego ręce, która coraz bardziej zbliżała się do mojej kobiecości. Nie mam majtek, kurwa. Powinnam była je jednak założyć. Nie włożyłby wtedy swoich rąk. Jestem idiotką. To już fakt powszechnie znany.
     Lekko się poruszyłam na krześle z nadzieją, jednak nic z tego, Czy on nie rozumie, że to nie jest odpowiedni moment?
- Opowiedzcie jak się Wam wiedzie, i jak długo razem jesteście.
     Jak długo jesteśmy razem? Nie ustaliliśmy tego z Leonem. Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem. Zaczęłam falę kłamstw.
- Spotykamy się już w sumie - ile trwa nasz kontrakt? - miesiąc. Jesteśmy bardzo szczęśliwi ze sobą. Wiedzie się nam wspaniale. - Odpowiedziałam.
- Leon, nie powiedziałeś nam, że masz dziewczynę. - Mówiła z żalem Holie.
     Bo Leon nie ma dziewczyn. Jestem jego dziwką.
- Tak jakoś wyszło. - Odpowiedział.
- Nie tak Cię wychowaliśmy synu.
- Już wiem dlaczego omijałeś kolacje rodzinne.
     Nie odpowiedział tym razem. To przeze mnie! Czuję się winna. Od dzisiaj ograniczymy nasze spotkania. Ale czy ja tego chcę? Nie. To będzie dla mnie wielką męką. Brakowałoby mi go.
- Violetto, planujesz zrobić sobie w najbliższym czasie jakiś urlop? Z tego co wiem bardzo dużo pracujesz. - Odezwała się nagle mama Leona.
- W przyszłym tygodniu wylatuję w delegację. Do Paryża. Można uznać to za krótką odskocznię od rzeczywistości.
     Leon spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Cholera, jest zły.
- Paryż? - Pyta rozdrażniany Verdas.
- Mam tam parę ważnych spotkań, nie złość się.
- Kiedy wylatujesz?
- W przyszłym tygodniu. - Powtórzyłam po raz kolejny. - Najlepiej rano.
- Dzień.
- Poniedziałek.
- Lecę z Tobą.
     No nie, tylko nie to. Nie pozwolę na to! To delegacja, muszę się skupić na pracy, a nie na seksie pod wieżą Eiffla!
- Proponuję wznieść toast. - Głos zabrał Pan Verdas, dzięki czemu to nieprzyjemne spięcie pomiędzy nami minęło. - Wznieśliśmy kieliszki z szampanem, do góry. - Za to, że możemy spotkać się w takim gronie. To zaszczyt ciebie poznać, Violetto.
     Zarumieniłam się. Następnie upiłam łyk szampana. Nawet dobry.
- No cóż. Mam nadzieję, że delegacja się uda. - Dopowiedziała mama Leona po upiciu szampana.
- Tak, ja tego dopilnuję. - Odpowiedział szatyn.
     O kurde. On naprawdę chce ze mną polecieć!
- To wspaniale. Cieszę się, że macie taki dobry kontakt.
     Pokiwaliśmy głowami. Przynajmniej w końcu zabrał tą rękę.
- Zaraz przyjdę. - Oświadczyłam nagle i wstałam z krzesła.
- Violetta, gdzie idziesz?
- Muszę do łazienki.
- Idę z Tobą. - Oznajmił stanowczym głosem.
     O kurde. No nie! Przeleci mnie. Kiedy ja tego nie chce. Nie mam ochoty przez te pieprzone kulki
- Dam sobie radę. - Oznajmiłam z nadzieją.
- Zaprowadzę Cię.
     Nie wypada mi robić jakiś pieprzonych scenek, muszę się zgodzić. Pokiwałam głową. Ale, niech wie, że nie oddam swojej pussy.
     Opuściliśmy jadalnie i skierowaliśmy się w stronę łazienki.
- Co Ty odwalasz? - Pyta mnie wściekłym głosem.
- A co ty odwalasz z tą swoją świerzbiącą ręką, zwariowałeś?
- Chcę Cię przelecieć palcami.
- Masz problem, ale ja tego nie chcę.
- Ty masz problem.
     Zaśmiałam się cicho. Zatrzymaliśmy się nagle przed jakimiś drzwiami. A wiec łazienka? Raczej tak. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zamknęłam je przed nim. Wygrałam! Teraz w spokoju wyjmę te kulki. Jak ja mam to zrobić? Może wystarczy pociągnąć za ten sznurek? To jak tampon?Trzeba spróbować.
- Ja to zrobię.
     Otworzyłam szerzej oczy. No nie!
- Usiądź.
     Wykonałam jego polecenie.
- Nogi do góry.
     Podniosłam je. Przymknęłam oczy. Verdas się schylił. Złapał za sznureczek. Lekko pociągnął. O ludzie, jakie to dziwne uczucie. Czuję się pusta?
     Dźwięk rozpinanego rozporka zabrzmiał w moich uszach. Co? Nie! Tylko nie to! Pokręciłam głową. Nie chcę.
- Siadaj. - Rozkazał.
- Nie. - Warknęłam.
- Kurwa, rób co mówię.
- Nie mam zamiaru.
- Jezus, proszę! - Pokręciłam przecząco. - Błagam, mam wzwód. - Westchnął.
- A ja mam to gdzieś.
- Wiesz ty co? Gdy ty będziesz błagać o stosunek, bo masz ochotę, powiem spierdalaj. - Wzruszyłam ramionami. - I dobra. - Zapiął spodnie.
     Zaśmiałam się, widząc jego minę. Odmówiłam mu. Udało mi się. Jestem wielka. I tak będzie od dzisiaj.

***

Witamy Was w niedzielny wieczór, kto by się spodziewał, że Leon pojawi się z Violettą na kolacji? Hah, było wie teorii w komentarzach ^^
Wybaczcie, ale nie mam pomysłu na notkę o tej godzinie xD

45 komentarzy -> next

Nath i xAdusiax :*

72 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Jak mogłam nie wrócić?!?!?Zamotana jestem.
      Rozdział wyczekiwany przeze mnie jak nigdy!
      Niby León klęczy przed nią nie wiadomo co ale...nie widzi że ranią ją swoją nachalnością.
      Ciekawe gdyby pękła i się rozpłakała. Jak zareaguje Verdas?
      Kolacja git. Ta łazienka już nie.

      Jeny on musi tak ranić...
      W jednym rozdziale ją kocha.
      W następnym już tego tak nie pokazuje.
      Niech się skończy ta umowa jak najszybciej!
      Teraz będzie sytuacja:zgaduję: że będzie chciała się zabawić,a on odmówi.
      O kurde widzę ikonkę messengera i bojem się otworzyć. Why? Może tam pisać że się komuś spodobałam. Oh noł.
      Ta...friendzone.
      Spadam i czekam na nexa!!!
      :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Wracam.
      Rozdział wspaniały.
      Coś czułam że Fjolka się zgodzi :3
      Przecież Leonetta to nie Leonetta bez Leonetty xD (Nie zwracać uwagi - żelki były xD)
      I ona poszła na tą kolacje ♡
      Zgaduję iż następny rozdział jest pisany z perspektywy Leona- czyt. Mojej ulubionej. Kocham czytać o jego toku myślenia i wgl.
      Tak czy inaczej ja chce rozdział!
      Kocham.
      Crazy ;*

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Cudo ;*
      Viola w końcu postawiła na swoim :)
      Kulki analne xdddd
      Kolacja u rodziny :)) hah^^
      Dobra bo zaczyna mi odbijać xd
      Lepiej skończę ten komentarz nim na dobre mi odwali xdd
      Do next'a :)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne :* No najlepszy rozdział ever :*:* Takie dziwne wiedzac ze nie ostatnia piszesz kom:* Jestem nowa i moj pierwszy kom na tym blogu napisze tylko fajny i spadam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super super przypomina mi się pewna scena z CSG tam były te kuleczki. Super dziewczyny że trochę zmieniliście wątek Leona i Vilu bo w CSG doszło do czegoś więcej ...... Moje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ta scena z upadaniem na kolana . Mam nadzieje ze będzie więcej motywacji z CSG. Aga

      Usuń
  8. Hej Słoneczka :*
    Rozdział Genialny :)
    Chciałabym wam ogłosić ze robie sobie wakacje w komentowaniu tak do końca czerwca na pewno bo same rozumiecie poprawianie itd.:/
    Ale od czasu do czasu skomentuje a czytać będe na pewno :)
    Wiec Bye Kochane :** do zobaczyska

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku nie spodziewałam se tego!!!Rozdział cudowny(jak zawsze)!!
    Pozdrawiam
    Cysia

    OdpowiedzUsuń
  10. Dopiero co trawiłam na bloga i wszystko od początku do teraz xD Blogg fajny a jeśli chodzi o rozdział to fenomenalny, mam isc jutro na 7;45 do szkoly a ja tu rozdzialy tw czytam skandal co nie? Ejj czemu nie na 10 mogla bym jeszcze raz na spokojnie poczytac a tu juz spac musze, jutro tez czasu nie bdz. Ale taki fart ze mam tego bloga w zakladkach i bd cale dwa mies. codziennie na okrogla(laptop swoj! nikt bie zabierze a w tablecie internet nie wazne gdzie jestem bo zycie zyc nie umierac) ajj koncze. Blog C u d n y

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku Czad czad i jeszcze raz czad. Nie przypuszczałabym że León będzie przepraszał Violette na kolanach po raz kolejny.

    Violka w końcu przeciwstawila się Leonowi i dobrze. Ostra Fiolka i to ja kocham.

    Niepokoi mnie tylko brat Leona Louis i ta cała Dakota, wyczuwam coś niedobrego.

    Zaskoczylyscie mnie rozdział tydzień ok tygodniu, oby tak dalej.

    Buzkakk
    Liliane

    OdpowiedzUsuń
  12. Łał!!
    Rozdział super!!
    Boski!
    Niesamowity!!
    To jego przepraszanie takie romantiko!!
    Ale już kulki romantiko nie są,są erotiko.
    Jaki nieokrzes,że tak powiem.
    Mogła włożyć majtki.
    On jest nienormalny, normalnie.
    Zdanie powyżej brzmi jak masło maślane.
    Jestem wykończona, a jutro na 8 do szkoły!
    Boże,za co?
    Życzę dużo weny i czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  13. Moj trzeci kpmentarz pod tym rozdzialem huehje te blenndy to specjalnje robiw. Rzeby tak dzjiwbie bylo. A tak wlogule to opowiadabie jest gópie. Haha ale błędy hahaha głupia ja...jeej juz moj trzeci komentarz a tak na prawdę to ten blog nie jest "gópi"/głupi tylko códny! cudowny :* Haha komentarz nr trzy pod tym rozdzialem xD

    OdpowiedzUsuń
  14. #MiejsceDlaMnie

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytam twojego bloga od niedawna i muszę przyznać, że chyba się uzależniłam! *_*
    Twoje rozdziały tak strasznie wciągają! ❤ MASZ TALENT!!!!
    Czekam na kolejne i na to, aż Leonetta wyzna sobie miłość aaaa! *_*
    Pozdrawiam i Zapraszam do siebie! ---->
    http://jortiniesmisueno.blogspot.com/
    Justaaa :**

    OdpowiedzUsuń
  16. Mój czwarty komentarz pod tym postem...po co? Nie wiem nie komentowałam dłuugo, bo dopiero ten blog znalazłam i muszę nadrobić!
    Taak czemu pod tym tyle tego?
    Bo nie chce mi się wchodzić na inne!
    Rozumiesz?
    To fajnie!
    Ja tylko mówie rozdział C u d o i paa!

    OdpowiedzUsuń
  17. Och jak romantycznie Leoś na kolanach a Fiolka mu wybacza
    Kulki? WTF? Oj Leon grabisz sobie
    Hahaha już się boje jaką mieli mine rofzoca Leona jak zobaczyli swoją sypialnie po stosunku Leona z jakąś laską
    GDZIE TE ŁAPY?
    Fiolka już nie wytrzymuje i chce się pozbyć kulek
    Verdas chce przelecieć swoją "dziewczynę" w łazience rodziców ale stanowcza Vils mówi nie
    Czelam na next
    Kocham❤

    OdpowiedzUsuń
  18. Odpowiedzi
    1. Leon, co on odwala? Prosi ją o przebaczenie na kolanach xD Szczerze? Wiedziałam, że coś się za tym kryje :D
      A mianowicie kulki. Hesus Marian... RLY? Matko bosko -.- Biedna Viola. Ja bym się nie zgadzała, niech se sam włoży xD
      Kolacja. Uu, Dakota w ciąży!
      No i wzwód Leona w kiblu. Fajno, fajno. W sumie szkoda, że Vilu się nie zgodziła. Byłoby... Hm... Ostro. XD

      Czekam na next :)
      http://leonetta-para-siempre.blogspot.com/

      Usuń
  19. Ja nie wiem jak ty to robisz ! Jesteś wspaniała! masz talent ! tylko pozazdrościć! czekam na next :* <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Zajmuje,

    Nie ważne, że jestem na końcu ;)

    #ArianaQueen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fenomenalny rozdział! Chyba jeden z moich ulubionych, jak na razie *-* Skąd Ty bierzesz tyle pomysłów? Kulki XD Oby było więcej takich wątków 8) Czekam na kolejny!

      Usuń
  21. Cudny :))
    Ohohoo, dzieje się :D
    Wiedziałam, że nie błaga jej tak po prostu, że coś się za tym kryje.... XD

    OdpowiedzUsuń
  22. Woow, tylko tyle moge wydusić. Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  23. O Boże !
    Cudowny
    Aż brak słów nie wiem co napisać
    Jest świetny , wspaniały , zajefajny
    Wiedziałam ,że się pogodzę wiedziałam
    Czytałam rozdział 3 razy i wciąż jestem nie nasycona
    Czekam na następny
    ~~Ewa

    OdpowiedzUsuń
  24. Odpowiedzi
    1. Rozdział boski
      Tylko na tyle mnie dziś chyba stać
      NAUKA WZYWA ♥
      Leonetta znowu jest
      Dziękujemy

      Kocham ♥
      Wika

      Usuń
  25. Super. CZekam na więcej
    Ally Anne

    OdpowiedzUsuń
  26. Zajebiste <333 Ja takie "Wtf jakie kulki" Verdas chyba potajemnie prowadzi sex shop haha

    OdpowiedzUsuń
  27. Zajebiste <333 Ja takie "Wtf jakie kulki" Verdas chyba potajemnie prowadzi sex shop haha

    OdpowiedzUsuń
  28. O Mój Boże! Rozdział naprawdę cudowny! Jestem pod wrażeniem twojego ogromnego talentu i ilości genialnych pomysłów ;) Przeczytałam i się zakochałam!
    Besos ;*

    Charlotte

    OdpowiedzUsuń
  29. Witam ^^
    W końcu nadrobiłam rozdziały na waszym blogu chociaż były tylko dwa których nie czytałam ;) Oba bardzo mi się podobały chociaż w poprzednim on tak fajnie o niej myślał i w ogóle o dziecku i dużo tego było :D Przyszedł błagać ją o wybaczenie na kolanach no no Leon chyba na prawdę się zmienia i tak coraz bardziej w niej zakochuje ^^ Znaczy ja mam taką nadzieję haha ;) Zgodziła się na kolację u jego rodziców i Dakota tam była. On nadal coś do niej czyje? Oby nie, ale ona i tak w ciąży :p Oj Violetta mu odmówiła i nie wiem czy to się dla niej nie skończy jakoś źle kiedyś kiedy jak on to powiedział będzie miała ochotę, ale to był jej wybór no i teraz muszą wrócić do stołu :) Hahaha Leonek nie będzie w najlepszym humorze tak mi się zdaje xD No, ale z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;*
    Kocham Was <333

    OdpowiedzUsuń
  30. Czemu nie ma nowego to moj piaty kom pod tym rozdialem a ty co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam bardzo, ale rozdziały dodajemy w każdą niedzielę.

      Usuń
    2. Jaką wymagająca XDDD

      Usuń
    3. Co nie ?
      5 komentarz staranie ! XDDD

      Usuń
    4. Eh...wymagajaca? Dla mnie to byl zart z tymi komami i wgl XD
      I wiem kiedy dodajesz rozdzialy ale powtarzam to miał być ŻART :) Żeby nie było. Bo ja to wiem bo kocham(zeby nie bylo ze cos tam) tego bloga

      Usuń
    5. Chyba się zgubiłam, ale tam. Jak sobie chcesz :)

      Usuń
    6. Jednym lub paroma slowami:
      WSZYSTKO MIAŁO BYĆ ŻARTEM

      Usuń
  31. Rozdzial cudowny *,*
    I przepraszam Was dziewczyny ze dopiero teraz wracam i komentuje ;(
    Weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  32. Pojawi sie dzisiaj rozdział ? Czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  33. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj sobie wyżej
      Umieć czytać , to podstawowa rzecz

      Usuń
  34. Boże ludzie
    Żyć im nie dajci

    OdpowiedzUsuń
  35. Hej kiedy bedzie rozdzial? tesknie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej!:D (Pau wychodzi z Simsów gdzie urodziły jej się trojaczki, wchodzi na tel, na lmlyd i takie info xdd)

      Usuń
    2. Zdradzę Wam jedno! JEST NA CO CZEKAĆ!

      Usuń
    3. Naaaataliaaa nie stresuj ! XD

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.